Sprzed sklepu w Zielonej Górze (woj. lubuskie) zniknęło bmw. Za skradzionym autem ruszyło pięć patroli. Po kilkunastu minutach i utworzeniu blokady udało się zatrzymać 27-latka. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu.
Wszedł na chwilę do jednego ze sklepów, zostawił kluczyki w stacyjce. Chwilę później auta już nie było. - Po wyjściu ze sklepu właściciel nie znalazł swego samochodu, natomiast sprawdził w aplikacji GPS, dokąd jedzie jego bmw i zadzwonił na numer alarmowy 112. Dyżurny zielonogórskiej komendy powiadomił wszystkie patrole w służbie i pięć z nich natychmiast ruszyło w pościg za skradzionym samochodem – relacjonuje Małgorzata Barska z biura prasowego zielonogórskiej policji.
Pościg trwał kilkanaście minut i zakończył się około godz. 23. To wtedy jeden z radiowozów ustawił się w poprzek drogi, którą jechał podejrzany. 27-latek nie miał wyjścia i zatrzymał się. - Okazało się, że za kierownicą siedział pijany mężczyzna, który pochodzi z województwa warmińsko-mazurskiego, ale od kilku lat mieszka w Zielonej Górze – podała Barska.
Zatrzymany spędził noc w policyjnym areszcie, a skradzione auto oddano właścicielowi.
- Po wytrzeźwieniu 27-latek usłyszał zarzuty kradzieży pojazdu oraz prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości. Podejrzany przyznał się do winy. Podczas wyjaśniania okoliczności tego zdarzenia policjanci ustalili, że ten sam 27-latek kilka dni wcześniej "pożyczył" sobie na kilka godzin samochód z komisu, w którym pracował. Oczywiście zrobił to bez zgody właściciela pojazdu i bez wiedzy swoich pracodawców – poinformowała Barska.
Zgodnie z Kodeksem karnym mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności do pięciu lat. Wobec 27-latka zastosowano policyjny dozór.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja