W kapciach, w piżamie, pod wpływem alkoholu miał zajechać drogę innemu kierowcy, który jechał z rodziną i strzelać w powietrze. - Dziecko krzyczało: ja chcę żyć! - opowiada świadkowie, i oceniają, że mężczyzna zachowywał się jak w amoku. Były wiceminister spraw wewnętrznych został zatrzymany przez policję, ale wczoraj źle się poczuł i trafił do poznańskiego szpitala. Na dziś planowano przesłuchanie Zbigniewa R.
O tym, czy możliwe będzie przesłuchanie b. wiceministra w rządzie PiS najpewniej zdecyduje lekarz. Mężczyzna miał w poniedziałek po południu skarżyć się na złe samopoczucie i problemy z sercem. R. wcześniej przechodził już operacje kardiologiczne.
- Pacjent uskarżał się na dolegliwości kardiologiczne. Jego stan jest stabilny, a życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Lekarze nie podejmują jednak ostatecznych decyzji, czekają na wyniki badań - informował około godz. 10 Stanisław Rusek, rzecznik szpitala przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu.
Policja wcześniej nie prowadziła żadnych czynności z zatrzymanym - czekała, aż wytrzeźwieje. Z aresztu w Nowym Tomyślu trafił jednak do poznańśkiego szpitala.
"Dziecko krzyczało: ja chcę żyć"
Zbigniew R., w niedzielę około godz. 21, próbował wyprzedzić jadące przed nim auto, którym podróżowała rodzina - małżeństwo z siedmioletnim chłopcem (wieźli zaproszenia na komunię). Trąbił i mrugał światłami. W końcu udało mu się wyprzedzić. Wtedy zajechał drogę wyprzedzanemu kierowcy, zatrzymał się.
- Wyszedł z pistoletem do góry i zaczął strzelać. A dziecko z tyłu krzyczało: "Ja chcę żyć!" - mówi teściowa kobiety, która prowadziła "zaatakowany" samochód. I dodaje: - Nawet okna nie otworzyli, nic. Tam nie było żadnego odezwania, po prostu on wyszedł i zaczął strzelać a oni w długą.
Mąż kobiety, która prowadziła auta, uciekając informował policję o zajściu. Ta kazała im jechać w kierunku autostrady A2. Tam R. został zatrzymany przez policję.
- Najbardziej boli mnie to, że musieliśmy dwa razy przekroczyć skrzyżowanie na "czerwonym" - mówi mężczyzna podróżujący autem.
Miał 1,6 promila alkoholu i pozwolenia na broń
- Potem się dowiedzieliśmy, że łusek szukali. Cztery strzały oddał - mówi teść kobiety, kierującej autem. Jak informowała policja Zbigniew R. miał pozwolenie na broń.
Podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji poinformował ponadto, że zatrzymany po zatrzymaniu miał w organizmie ponad 1,6 promila alkoholu.
Z kolei Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zapowiada, że były wiceminister zostanie przesłuchany w charakterze podejrzanego. O ewentualnej kwalifikacji czynu zdecydują śledczy po zapoznaniu się także z zeznaniami świadków.
Sąd odrzuca zażalenie
O tym, co mogło spowodować takie zachowanie Zbigniewa R, mówił Piotr Pytlakowski, dziennikarz "Polityki". Jego zdaniem R. czuł się zagrożony, miał bowiem znajdować się na celowniku złodziei aut.
- Mówił coś o tym, że planują z innymi osobami, które czują się zagrożone, zrobienia zatrzymania obywatelskiego. Chcieli sprowokować złodziei i na gorąco ich złapać - mówi Pytlakowski.
Taką wersję wydarzeń R. przedstawił w zażaleniu na zatrzymanie. Sąd Rejonowy w Nowym Tomyślu wniosek jednak odrzucił.
- Konkluzja tego zażalenia była taka, że interwencja policji nastąpiła w trakcie dokonywanego przez Zbigniewa R. obywatelskiego zatrzymania osób, które popełniły przestępstwo. Sąd uznał, że zażalenie jest bezzasadne – podała Magdalena Mazur-Prus.
Wiceminister na emeryturze
39-letni Zbigniew R. to emerytowany policjant i były podsekretarz stanu MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Odpowiadał m.in. za policję, Biuro Ochrony Rządu i Straż Graniczną. Podał się do dymisji po odwołaniu szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
- Mogę mówić o nim w samych superlatywach. Z jednej strony łączył praktykę funkcjonowania w policji z teorią naukową – był doktorem prawa - mówi Kaczmarek.
Obecnie R. jest współtwórcą i koordynatorem Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Zobacz materiał Faktów TVN:
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24