Zabił matkę, a jej ciało wrzucił do studni. Sąd: nie ma gorszej zbrodni

Wojciech P. został skazany na dożywocie
Poznań: Dożywocie dla Wojciecha P. za zabicie matki
Źródło: TVN 24 Poznań

- Powierzam swój los sądowi i Bogu - powiedział przed sądem mężczyzna, który w marcu zeszłego roku w Złotnikach pod Poznaniem zabił swoją matkę, po czym jej ciało wrzucił do studni. I do tych słów nawiązał sędzia przy ogłoszeniu decyzji o utrzymaniu wyroku z pierwszej instancji: - Sąd zdecydował, że oskarżony powinien do końca życia przebywać w zakładzie karnym - będzie miał zatem dużo czasu na przemyślenie swojego zachowania.

Do tragedii doszło w Złotnikach pod Poznaniem w nocy z 18 na 19 marca 2017 r. Ledwie osiem dni wcześniej Wojciech P. wyszedł z więzienia. Odbywał tam karę za znieważenie funkcjonariusza publicznego. Wrócił do rodzinnego domu.

Pił i bił

Jak ustalili śledczy, P. nadużywał alkoholu, często upijał się. Matka wielokrotnie zwracała mu uwagę żądając, by przestał pić. Aż doszło do awantury, która zakończyła się tragedią.

Podczas kłótni mężczyzna wpadł w szał, zaczął niszczyć wyposażenie domu, a kiedy matka chciała zadzwonić po pomoc, podbiegł do niej i zaczął ją szarpać. "Wykorzystując przewagę nad drobną kobietą, Wojciech P. chwycił ją oburącz, wyszedł z mieszkania i wrzucił matkę do znajdującej się na podwórzu studni wypełnionej wodą" - informowała prokuratura.

Ciało ofiary odnaleziono następnego dnia. Mężczyznę zatrzymano w jego domu.

Wyrok wyższy niż chciał prokurator

Sekcja zwłok wykazała, że gdy Wojciech P. wrzucał matkę do studni, kobieta jeszcze żyła.

35-latek przyznał się do zabójstwa, ale nie potrafił wskazać, dlaczego to zrobił.

W październiku 2017 r. mężczyzna usłyszał wyrok. Sąd skazał go na dożywocie. Była to kara wyższa od tej, o która wnioskował prokurator, który domagał się 25 lat więzienia.

Sędzia Magdalena Grzybek, uzasadniając wyrok, podkreślała, że "zabójstwo rodzica jest zbrodnią budzącą odrazę ze względu na pokrewieństwo ofiary i sprawcy. Sprawca takiego przestępstwa niszczy życie, z którego sam pochodzi".

"Po prostu się pogubił"

Obrońca oskarżonego złożył apelację. Jak przekonywał, jego klient został potraktowany zbyt surowo. I wskazywał na okoliczności łagodzące: że przyznał się do winy, składał wyjaśnienia, wyraził żal i skruchę. I chciał dla niego jedynie 15 lat więzienia.

- Wojciech P. w pewnym momencie swojego życia po prostu się pogubił. Alkohol nim zawładnął - tłumaczył we wtorek w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu mecenas Paweł Nowakowski.

Prokurator wniósł o odrzucenie apelacji. I do tego wniosku przychylił się sąd. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że sam fakt, iż oskarżony przyznał się do popełnionego przestępstwa, to że złożył wyjaśnienia, opisał przebieg zdarzenia, a do tego wyraził skruchę i żal, nie może powodować, że kara będzie łagodniejsza.

Sąd podkreślił również, że oskarżony w przeszłości był już wielokrotnie karany, w tym za znęcanie się nad matką, ale także m.in. za dokonanie kradzieży czy wdarcie się na czyjąś posesję.

Sędzia Krzysztof Lewandowski zaznaczył, że ma świadomość, iż u podłoża tego przestępstwa był alkohol, ale - jak wskazał - to także nie może być okoliczność, która mogłaby wpływać na złagodzenie kary.

- Oskarżony wiedział, jakie są następstwa tego, że pije. Ta eskalacja jego zachowań doprowadziła do tego, że dokonał tej zbrodni (...) Oskarżony, zaciągając matkę do studni, słyszał jej wołania, krzyki, ale pozostawał całkowicie niewzruszony (...) i mimo krzyków, wołania o pomoc wrzucił ją do studni, doprowadzając do jej śmierci - podkreślił sędzia.

"Nie ma gorszej zbrodni"

Sędzia zaznaczył, że matka była jedyną osobą, która cały czas była z oskarżonym, pomagała mu i trzymała jego stronę. - Chyba nie ma gorszej zbrodni od zbrodni matkobójstwa - podkreślił sędzia.

Przypomniał też słowa, jakie przed sądem wypowiedział sam Wojciech P., że "powierza swój los sądowi i Bogu". - I sąd zdecydował, że oskarżony powinien do końca życia przebywać w zakładzie karnym - będzie miał zatem dużo czasu na przemyślenie swojego zachowania - podsumował sędzia Lewandowski.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu jest prawomocny. - Zastanawiamy się nad kasacją. Być może Sąd Najwyższy jakoś wzruszy to postępowanie, tę sprawę i złagodzi ostatecznie karę dla oskarżonego - zapowiedział po rozprawie obrońca Wojciecha P.

Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP

Czytaj także: