Było o włos od tragedii, ale wszystko skończyło się dobrze. Pod 67-letnim mieszkańcem Żydówka w Wielkopolsce załamał się lód. Z zimnej wody wyciągnął go... sąsiad.
- Jechałem akurat traktorem, gdy o pomoc poprosiła mnie żona topiącego się - relacjonuje Radosław Meler, który pomógł swojemu sąsiadowi. Natychmiast pobiegł nad wodę z drabiną. Chciał z jej pomocą wyciągnąć mężczyznę na lód i prawie mu się udało. Ale gdy znaleźli się już na leżącej drabinie, tafla znów się załamała. Tym razem do wody wpadli obaj.
"Zimna woda wyciąga"
Sytuacja robiła się dramatyczna. W zimnej wodzie spędzili razem około kwadransa. - To straszne uczucie. Mówili zawsze, że zimna woda wyciąga. To prawda. Po kilku minutach już na nic nie ma siły - relacjonuje Meler.
W końcu udało mu się wydostać na lód i wyciągnąć z wody drugiego mężczyznę. - Później przyjechała już straż pożarna i przekazałem im pałeczkę - kończy swoją opowieść.
"Silne wychłodzenie, ale stan dobry"
Na miejsce przyjechały trzy jednostki. - Mężczyzna wpadł do wody około godziny 11. Załamał się pod nim lód. Na ratunek pośpieszyła mu druga osoba, która również znalazła się w wodzie. Mężczyźni zostali ewakuowani na brzeg przez straż pożarną, a następnie strażacy zapobiegli wychłodzeniu ich organizmów. Po wyciągnięciu z wody obaj mężczyźni byli przytomni - tak ta sama historia wygląda w wersji Bartosza Klicha ze straży pożarnej w Gnieźnie.
Według wstępnych ustaleń, mężczyzna, który wpadł do wody pierwszy, mógł w niej spędzić nawet 40 minut. I choć staw ma w tym miejscu tylko 3 metry głębokości, nic nie mógł zrobić.
- Wpadł na chwilę pod lód. Był zanurzony po klatkę piersiową. Uległ silnemu wychłodzeniu i zostanie na obserwacji do jutra. Będą mu podawane ciepłe napoje - mówi Jacek Bębnista, lekarz oddziału chirurgii w Gnieźnie. I dodaje: - Ogólny stan pacjenta jest dobry.
- Żadnym bohaterem się nie czuję. Dobrze że nikomu nic się nie stało - mówi tymczasem Meler.
Autor: kk/roody/k / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań