Tej zimy temperatura sięgała - 45 stopni Celsjusza. Wielu zginęło, jednemu chłopcu odpadła część prawego ucha, a drugie "wisiało na wąskim skrawku ciała". Kraj był sparaliżowany. Pierwszy dzień wiosny zapowiadał przełom, choć dzieci nadal zamiast topić marzannę lepiły bałwany. A "pani zima" jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Dziś ma być od 9 do 14 stopni Celsjusza, wiatr słaby i umiarkowany. Cieszmy się!
Luty 1929 roku do dziś pozostaje najzimniejszym miesiącem w ostatnim stuleciu.
Temperatura spadała poniżej 40 kresek.
Zaspy śnieżne miały po kilka metrów.
Pękały szyny kolejowe i rury wodociągowe.
Statki zamarzały na morzu i na rzekach.
W szkołach odwoływano zajęcia.
Wychodząc na dwór od razu można było sobie odmrozić nos i uszy.
Wiosna? Było "słonecznie i ciepło"
Wszyscy czekali na wiosnę. I 21 marca wszystko wskazywało, że ta nadchodzi. Było cieplej, choć mrozy jeszcze nie odpuszczały. Nad ranem w większej części kraju termometry wciąż pokazywały mniej niż zero.
Miało być "pogodnie i słonecznie" - prognozowała "Gazeta ABC".
Ale zima nie dawała jeszcze o sobie zapomnieć. Jak nie niską temperaturą, to śniegiem, który dopiero topniał. I lodem, który na rzekach dopiero zaczynał się kruszyć - 18 marca na Wiśle w Warszawie lód miał grubość 111 cm, w Płocku - 82 cm, a w Toruniu - 53 cm. Na Sanie koło Przemyśla - "zaledwie" 43 cm.
Zaczęło się w październiku
Pierwszy śnieg pojawił się w górach już w pierwszej połowie października 1928 r. W reszcie kraju sypnęło na przełomie listopada i grudnia. Między styczniem a marcem w obszarach nizinnych utrzymywała się kilkudziesięciocentymetrowa warstwa białego puchu.
Kulminacja mrozów nastąpiła w lutym. Temperatura spadła nawet do - 45 stopni Celsjusza. Mrozy paraliżowały całą Polskę.
Ciepło nie jechało
Brakowało węgla. Kłopot był jednak nie tyle w wydobyciu, co w dostarczeniu tego surowca. W wyniku mrozu pękały bowiem szyny kolejowe i pociągi towarowe nie były w stanie kursować.
Ruch kolejowy trzeba na wielu liniach był wstrzymany. Składy w ogóle nie kursowały wokół Lwowa, a tam gdzie docierały zaliczały gigantyczne opóźnienia. "Pociągi pospieszne ze Lwowa i Katowic, które miały nadejść do Warszawy o godz. 7, do godz- 17-tej nie przybyły" - informował 12 lutego "Dziennik Poznański".
"Wszystkie szyny na torach stacyjnych pokryte są szklistą masą lodu, która powoduje, że koła parowozów i wagonów obracają się w miejscu, nie mogąc ruszyć naprzód" - podawał tego samego dnia "Kurier Poznański".
Ogień miał czas
Tam, gdzie ludzie mieli czym palić w piecach, palili nonstop. Rosła liczba pożarów. W Warszawie zaspy były tak wysokie, że strażacy nie widzieli hydrantów. A nawet, gdy już się do nich dokopali, to te skute były lodem. Trzeba było je ogrzać, by w ogóle popłynęła z nich woda... To wymagało czasu. Płomienie nie czekały.
Podobne problemy mieli strażacy w Cieszynie.
W Tarnopolu było jak w fortecy. Zaspy były tak wielkie, że miasto zostało dosłownie odgrodzone od reszty świata.
Do usuwania śniegu z dróg wysyłano nawet czołgi.
Dzieci umierały na rękach
Mróz zbierał śmiertelne żniwa. W 1929 r. z wychłodzenia zmarło o 25 procent więcej osób niż rok wcześniej. "Z powiatu janowskiego w wojew. lubelskiem dochodzą, wiadomości o zamarznięciu całego obozu cygańskiego, złożonego z 34 osób. Bliższych informacyj brak" - podawał 12 lutego "Kurier Poznański".
Ta sama gazeta informowała kilka dni później o śmierci czteroosobowej rodziny cygańskiej pod Gostyniem (woj. wielkopolskie). "Również koń, należący do cygana, zginął z głodu i mrozu. W pobliskiem Kunowie zmarzło dziecko na ręku żebrzącej matki" - donosił "Kurier Poznański".
Uszy lodowaciały i pękały
We Lwowie tylko 11 lutego na pogotowie zgłosiło się 2000 osób z odmrożeniami. "Kto wystawił na ulice nos - doznał odmrożenia (...) Do późnej nocy trwała do Pogotowia rat. istna wędrówka narodów" - pisała lwowska "Chwila". Lekarze mieli tyle zgłoszeń, że zabrakło opatrunków.
W Poznaniu temperatura spadła do -36 stopni. "Przez całe 80 lat nie notowano w Poznaniu w lutym ani razu tak srogiego mrozu. Najniższa dotychczas notowana temperatura wyniosła 26 stopni mrozu w lutym roku 1855" – pisał 11 lutego "Kurier Poznański".
Warta całkowicie zamarzła. "Ruch w porcie od paru tygodni ustał już zupełnie. Trzy szkuty naładowane jęczmieniem 18 grudnia ub. roku zamarzły i stoją do dzisiaj uwięzione w porcie" – pisał 8 lutego "Dziennik Poznański".
Niemal w całym kraju odwołano zajęcia w szkołach. Ale nie wszystkie dzieci zostały w domu... "Wczoraj na Chwaliszewie młody chłopak odmroził sobie silnie uszy i wbrew przestrogom obecnych, począł je gwałtownie rozcierać. Nagle, ku przerażeniu świadków odpadła mu górna część prawej małżowiny usznej, a lewa została wskutek silnego masowania "pęknięta", zwisając tylko na wąskim skrawku ciała" - donosił "Dziennik Poznański" z 12 lutego.
Sport to zdrowie?
Z powodu zimna odwołano łyżwiarskie mistrzostwa Polski.
Ale nie wszystkich siarczysty mróz odstraszał. W Zakopanem normalnie odbyły się Mistrzostwa Świata w narciarstwie. W ponad 30-stopniowym mrozie skakali poprzednicy Adama Małysza i Kamila Stocha.
W Warszawie z kolei 11 lutego, przy 30-stopniowym mrozie, na Wiśle wykuto w lodzie dziurę długą na 30 metrów, szeroką na 6 metrów i głęboką na metr. Na tak przygotowanym "torze" urządzono zawody pływackie, w których uczestniczyło 12 śmiałków.
Bez odbioru
Gazety prześcigały się w opisywaniu, co się dzieje na froncie zimy. Mróz i to utrudniał. Z powodu katastrofalnych mrozów i zamarznięcia przewodów gazowych, dostarczających niezbędnego gazu dla części urządzeń technicznych drukarni, jesteśmy zmuszeni ograniczyć dziś rozmiary naszego pisma – informował 13 lutego "Dziennik Poznański".
Kłopoty miała także poczta, w związku z awariami sieci telefonicznej. Nocy dzisiejszej z pośród 5-ciu istniejących uległy zerwaniu 3 przewody telefon., łączące Poznań z Warszawą, tak, że czynne są tylko dwa. A z Katowicami komunikacja telefoniczna jest zupełnie przerwana – pisał dziennikarz "Dziennika Poznańskiego" 8 lutego.
Syberia na budowie
Poznaniowi mrozy szczególnie dały się we znaki. W połowie maja miasto miało zorganizować Powszechną Wystawę Krajową.
Ogromna wystawa miała podsumowywać 10-lecie odzyskania niepodległości i pokazywać dorobek gospodarczy, kulturalny, naukowy i polityczny kraju, który po 123 latach wrócił na mapy. Na obszarze trzy razy większym niż dzisiejsze Międzynarodowe Targi Poznańskie zwiedzający mieli zobaczyć wszystko, czym tylko można było się pochwalić: produkowane w kraju samochody, samoloty czy parowozy, maszyny w ruchu, makiety największych inwestycji, produkty spożywcze, sukcesy polskiego rolnictwa, rządu i samorządów oraz wynalazki jak pierwszy polski telewizor czy pierwszy polski policyjny radar.
Ale żeby to zaprezentować, wybudować trzeba było kilkadziesiąt pawilonów. Do tego przebudowywano ulice, dworce, budowano hotel Polonia - największy wtedy w Polsce.
Mróz i śnieg to komplikowały. Wiele prac opóźniano i czekano na poprawę pogody. Robotnicy nie dostawali jednak wolnego - gdy nie mogli pracować na zewnątrz, przenosili się do środka.
Posiłkowano się też najnowszymi zdobyczami techniki, na przykład na budowie hotelu Polonia w ruch poszły potężne dmuchawy ocieplające, sprowadzone z Anglii.
Mimo tych wszystkich przeciwności losu, wystawę udało się przygotować na czas.
WIĘCEJ O POWSZECHNEJ WYSTAWIE KRAJOWEJ W POZNANIU W 1929 R. PRZECZYTACIE W KSIĄŻCE FILIPA CZEKAŁY I TOMASZA MIKSZO "PEWUKA. CUD NAD WARTĄ", KTÓRA UKAŻE SIĘ NAKŁADEM WYDAWNICTWA POZNAŃSKIEGO
Pękały mosty
Mrozy dały o sobie znać nie tylko w Polsce. W Wolnym Mieście Gdańsk zamarzł port, a na zatoce w lodzie utknęły dwa duńskie statki. Woda z pękających od mrozu rur wodociągowych podmyła jeden z domów. Mieszkańców trzeba było ewakuować.
Dramatycznie wyglądały też doniesienia z niemieckich wówczas miast. W całej Pile nie było wody. We Wrocławiu od mrozu pękł na całej długości jeden z mostów. Natychmiast wyłączono go z użytku.
W Szwarcwaldzie spod śniegu wyłoniło się 100 zamarzniętych sarenek. "Stan zwierzyny spadnie do 50 proc. normalnej ilości" - czytamy w depeszy z 19 marca 1929 r.
Austriaccy myśliwi wyrażali z kolei obawy, że w niektórych częściach kraju wymrą wszystkie dzikie zwierzęta.
- 18 stopni w kwietniu
Mrozy utrzymywały się przez cały luty i większość marca. Uniwersytet Poznański w kwietniu podsumowywał: temperatura w marcu w Poznaniu wahała się od -15 stopni Celsjusza do 15 stopni. Średnia miesięczna - 1,1 stopnia w plusie. Przez 24 dni w miesiącu występował mróz, przy czym przez 6 dni utrzymywał się całą dobę. Najniższą temperaturę - 19 kresek poniżej zera - odnotowano 3 marca. Śnieg utrzymywał się przez 15 dni.
Przed pierwszym dniem wiosny nadeszło ocieplenie. Ale mróz wrócił jeszcze po Wielkanocy, która przypadała wówczas 31 marca. "W Morskiem Oku 18 st. mrozu" - alarmowało "ABC" 9 kwietnia, podając, że temperatura spadła poniżej zera praktycznie w całym kraju.
"Najstarsi górale nie pamiętają takiej zimy w Zakopanem. Nie brak takich, którzy przepowiadają zimę do połowy maja" - pisała dzień wcześniej ta sama gazeta.
Te mrożące krew w żyłach prognozy nie sprawdziły się jednak. W połowie kwietnia śnieg stopniał w całym kraju, a "już" w maju można było się cieszyć wiosną.
Autor: Filip Czekała/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: NAC