Ma sześć ran postrzałowych i nic nie widzi. Na ulicy czekałaby go śmierć. Poraniony kot z Wiórka w Wielkopolsce trafił pod opiekę Fundacji Ochrony Zwierząt Animal Security. Wolontariusze zbierają środki na leczenie zwierzaka i szukają osoby, która go okaleczyła. - Każda informacja w tej sprawie jest cenna - podkreśla fundacja.
- Po ulicach Wiórka w województwie wielkopolskim błąka się kot. Ledwie utrzymuje się na łapach, co chwilę wpada na jakieś przedmioty, zupełnie jakby nic nie widział - takie zgłoszenie w sobotę otrzymali wolontariusze Fundacji Animal Security. Od razu pojechali na miejsce.
- Przetransportowaliśmy kota do kliniki. Miał napuchniętą głowę i szyję oraz otarcia za lewym uchem. Potwierdziło się też, że zwierzę nie widzi. Po wstępnej obserwacji wszystko wskazywało na to, że Toto [tak go nazwali w fundacji - red.] miał wypadek - mówi Emilia Kaczmarek, prezes Fundacji Ochrony Zwierząt Animal Security.
Wkrótce okazało się, że kot ma też rany postrzałowe. Badanie RTG wykazało, że w ciele zwierzęcia utkwiło sześć kul śrutu, z czego cztery w głowie. - Ktoś zrobił z niego żywą tarczę - dodaje Kaczmarek.
Na razie Toto przebywa w siedzibie fundacji. Wkrótce wolontariusze będą dla niego szukać tymczasowej opieki. Kiedy kot będzie już mógł przejść operację, trafi do kliniki weterynarii.
Niestety leczenie jest kosztowne. Dlatego fundacja prowadzi zbiórkę na leczenie Toto. Na razie potrzebne jest około 3,5 tys. zł. Tyle kosztują specjalistyczne badania wzroku, tomografia, kolejne badania krwi oraz operacja usunięcia śrutu. Do tej pory udało się zebrać ponad 85 proc. potrzebnych środków.
- Ludzie są kochani. Dzięki temu, że wspierają nasze zbiórki jesteśmy w stanie leczyć kolejne zwierzęta. A łatwo nie jest, bo od początku roku trafiają nam się skomplikowane przypadki, które wymagają długiego i kosztownego leczenia - mówi Kaczmarek.
Chcą wiedzieć, kto go skrzywdził
Fundacja skupia się na leczeniu Toto i zapewnieniu mu właściwych warunków. Kolejny krok to ustalenie, kto skrzywdził to zwierzę.
- Sprawa jeszcze nie została zgłoszona policji, ale pracujemy nad tym. Nie ukrywam, że bardzo liczymy na mieszkańców Wiórka. To niewielka miejscowość. Ktoś mógł coś widzieć albo słyszeć. Każda taka anonimowa informacja jest dla nas cenna i może stanowić ważny trop - wyjaśnia prezes fundacji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/pm / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Ochrony Zwierząt Animal Security