Trwa dogaszanie pożaru w Braciszewie pod Gnieznem. W nocy z niedzieli na poniedziałek z pożarem hali produkcyjno-magazynowej, w której składowane były między innymi materiały z tworzyw sztucznych, walczyło 30 zastępów strażaków. W pożarze nikt nie ucierpiał, ale straty wstępnie szacowane są na kilka milionów złotych.
Pożar wybuchł przed północą. Objął około kilkuset metrów kwadratowych. Łunę ognia widać było z odległości kilku kilometrów.
- Na miejsce dyżurny gnieźnieńskiej straży pożarnej natychmiast wysłał zastępy. Po dojeździe na miejsce okazało się, że ogień objął budynek hali produkcyjnej - wyjaśnia Łukasz Michalak z gnieźnieńskiej straży pożarnej.
Nie ma informacji o jakiejkolwiek osobie poszkodowanej. - Właściciel był na miejscu. Przekazał, że w środku nie były prowadzone żadne prace - podał Michalak.
Trudna akcja
Działania strażaków utrudnia umiejscowienie hali. - Jest kilka budynków w zwartej zabudowie, samochody nie mogą dojechać pod sam budynek. Dodatkowo konstrukcja hali i składowane w nim materiały powodują to, że są trudności w działaniach - przyznawał Michalak
Akcja gaśnicza cały czas trwa. W kluczowej fazie uczestniczyło w niej 30 zastępów straży pożarnej z całej Wielkopolski.
- Na chwilę obecną większość jednostek już wróciła do bazy, na miejscu zostały 4 zastępy. Cały materiał, który składowany był w tej hali musimy teraz wywieźć na zewnątrz i dogasić; są tam między innymi takie bale z materiałem i one cały czas się jeszcze tlą. Nie ma już jednak zagrożenia pożarowego, sytuacja jest pod kontrolą – powiedział Jarosław Łagutoczkin, oficer prasowy gnieźnieńskiej straży pożarnej.
Przyczyna pożaru nie jest na razie znana. - Na pewno w tym celu zostanie powołany zespół, który wyjaśni okoliczności tego zdarzenia – podkreślił Łagutoczkin.
Straty już w tej chwili szacowane są wstępnie nawet na kilka milionów złotych.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24