- To był horror, jestem tym zmęczona - tak prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego w Rakoniewicach Teresa Franecka skomentowała ukaranie jej za maki niskomorfinowe, rosnące na jej działce. W jej przypadku, i jeszcze pięciu innych działkowców, sąd orzekł naganę.
Jak powiedziała Franecka w rozmowie z reporterem TVN24, "odziedziczyła" mak po poprzedniej właścicielce działki.
- Nie wiedziałam, że to mak niskomorfinowy. Dowiedziałam się dopiero, kiedy pobrali próbki i zrobili zdjęcia mojej działki - zapewniła.
Całą sprawę opisuje krótko: jako horror. Tym bardziej, że maki trzeba było usunąć z działki.
- Zamiast przygotowywać się do jubileuszu (działkowców - red.), musiałam zająć się makami - skarżyła się reporterowi prezes, podkreślając, że jest zmęczona całym zamieszaniem.
W środę, tuż po orzeczeniu sądu, Franecka powiedziała, że działkowcy nie będą odwoływać się od decyzji sądu.
- Zostawimy tę sprawę tak, jak jest. Finansowej kary jako takiej nie ponosimy. Naganę z pokorą przyjmę. U mnie znaleziono dwa pokaźne krzaczki maku - powiedziała.
Ukarani naganą
Sąd w Grodzisku Wielkopolskim ukarał w środę naganą sześć osób, u których na działkach policja znalazła niskomorfinowe maki. W sumie przed sądem stanęło osiem osób, dwie jednak uniewinniono. Sprawa trafiła do sądu po kontroli policji przeprowadzonej po zawiadomieniu o podejrzanych uprawach w Rakoniewicach (woj. wielkopolskie). Działkowcy twierdzili, że to samosiejki.
Autor: MAC/mz / Źródło: TVN24 Poznań