Dyżurni ostrowskiej policji, wspólnie z dyspozytorem ruchu kolejowego zapobiegli katastrofie. Gdyby nie ich reakcja, w unieruchomioną na przejeździe kolejowym ciężarówkę uderzyłby nadjeżdżający pociąg.
Sytuacja rozegrała się w nocy z środy na czwartek. Ostrowscy policjanci, którzy pełnili nocny dyżur na komendzie, około północy odebrali zgłoszenie od kierowcy ciężarówki, że jego pojazd utknął na przejeździe kolejowym w Łąkocinach, pomiędzy zamkniętymi zaporami.
Uderzył w słup, rogatki zaczęły się zamykać
- Okazało się że kierowca ciężarówki, przejeżdżając przez przejazd uderzył w jeden z słupów podtrzymujących sieć trakcyjną. Ten niebezpiecznie przechylił się. Jednocześnie na przejeździe zaczęły zamykać się zapory, co świadczyło o zbliżającym się pociągu - tłumaczy Krzysztof Kula z ostrowskiej policji.
Kierowca ciężarówki natychmiast zadzwonił na policję.
- Dyżurny powiadomił o zagrożeniu dyspozytora ruchu kolejowego, prosząc o zatrzymanie pociągów. Jednocześnie na miejsce zdarzenia skierował patrol - wyjaśnia Kula.
Mogło dojść do katastrofy
Nadjeżdżający pociąg udało się zatrzymać. Na miejsce zdarzenia wysłano pociąg naprawczy.
Ciężarówka została usunięta z przejazdu i odholowana przez pracowników firmy, do której należała. Kierowca został ukarany mandatem.
Na czas usuwania skutków wypadku, ruch pociągów skierowano drugim torem.
To kolejne godne pochwały zachowanie dyżurnego ostrowskiej policji w tym tygodniu. W poniedziałek Piotr Szymanowski odebrał telefon od roztrzęsionej matki, której dziecko zaczęło się dusić. Policjant przez telefon poinstruował ją, co ma robić. Dziecko udało się uratować.
Autor: fc/r / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum