Bił w niego palcem, klął pod nosem. W końcu usunął plik, a wraz z nimi m.in. galerię rodzinnych zdjęć reportera TTV. Policjanci, którzy zostali przez niego nagrani jak jadą pod prąd, długo nie potrafili poradzić sobie z obsługą smartfona. Dowód usunęli, ale na szczęście udało się go odzyskać.
Walka policjantów ze smartfonem została częściowo nagrana.
- Policjant zrobił świetną robotę dla nas, ponieważ chodził z telefonem przez długi czas i nie potrafił wyłączyć trybu nagrywania. Walka policjanta ze smarftonem jest dość smakowita. Bił w niego palcem, klął pod nosem. W końcu udało mu się ten telefon wyłączyć - relacjonował na antenie TVN24 Artur Zakrzewski, którego policjanci postanowili wylegitymować po tym, jak nagrał jak jadą radiowozem pod prąd. Reporterowi "Blisko ludzi" zabrano smartfona i próbowano usunąć film.
Wyczyścili telefon ze zdjęć
Na nagraniu słychać rozmowę policjantów.
- Skasowane?
- Co? Jak nie można?
- Co jest k...!
- K... mać!
W końcu dopięli swego. - Oddali mi telefon, "czyściutki" bez galerii, także tej rodzinnej - kończy reporter TTV.
Materiały udało się odzyskać za pomocą programu do odzyskiwania danych.
Wykręcali mu ręce
Do zdarzenia doszło w środę. Reporter TTV nagrał policjantów, gdy ci łamali prawo i ignorując zakaz wjazdu wjechali pod prąd ulicą Kramarską w Poznaniu. Gdy próbował uzyskać wyjaśnienie od stróżów prawa, policjanci wylegitymowali go, wykręcali mu ręce i przeszukiwali kieszenie. Zabrali mu też wspomniany telefon.
- Oglądając ten film dziwię się aż takiej reakcji funkcjonariuszy, bo ona powinna być chyba zdecydowanie inna. Powinna się skończyć słowem co najmniej "przepraszam", a nie być prowadzona w tym kierunku - skomentował całą sytuację w piątek rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski. - Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu podjął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające - dodał.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TTV