Trzy lata po śmierci Ewy Tylman wciąż nie wiadomo, co się stało nad Wartą w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. Prokuratura twierdzi, że Adam Z. zepchnął dziewczynę ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Dowodów na to jednak wciąż brakuje, a w procesie zeznawać ma już tylko ośmiu świadków.
16 rozpraw, blisko 70 przesłuchanych świadków. I brak dowodów jednoznacznie obciążających podejrzanego o zabójstwo Adama Z. Tak wyglądał dotąd proces w sprawie śmierci Ewy Tylman.
- Tylu ludzi zostało przesłuchanych i ja nic nie wiem. Nikt nic nie wie. Sami widzicie, jak to wygląda - mówił po ostatniej rozprawie wyraźnie zrezygnowany Andrzej Tylman, ojciec Ewy.
Czy coś zmienią świadkowie, których wezwał na piątek sąd?
Zeznawać ma osiem osób. To biegli, którzy badali ciało Ewy Tylman i nagrania monitoringu, mężczyzna, który odnalazł jej ciało, dwóch uczestników imprezy, na której bawili się Adam i Ewa oraz Maciej Rokus, szef grupy nurków, która poszukiwała ciała dziewczyny.
Elita nurków
Grupa Specjalna Płetwonurków RP włączyła się w poszukiwania Ewy Tylman dwa tygodnie po jej zaginięciu. To najlepsi z najlepszych. Od lat współpracują z policją i prokuraturą, pomagając im w rozwiązywaniu najtrudniejszych śledztw. Część ich sprzętu wykorzystywana jest w wojsku. Nurkowie wolą nie mówić za dużo o wyposażeniu, jego część nie jest jawna. - Każdy zarejestrowany obiekt możemy powiększyć, zmierzyć i dokładnie sprawdzić - mówili.
Od 11 grudnia 2015 r. do 25 lipca 2016 r. kilka razy przeczesali Wartę na odcinku od Poznania do ujścia do Odry. Gdy natrafiali na elementy przypominające ludzkie ciało, na dno rzeki schodził jeden z nurków i sprawdzał. Przeprowadzali też eksperymenty z manekinem - w ten sposób sprawdzali jak ludzkie ciało może zachowywać się w rzece: jak szybko ją pokonuje, gdzie może zahaczyć o jakąś przeszkodę.
Spore zamieszanie w szeregach płetwonurków robiły marzanny. - Było ich w Warcie bardzo dużo. Wprowadzały nas w błąd. Na naszych obrazach sonarowych do złudzenia przypominały ciało człowieka - tłumaczył Maciej Rokus.
Znaleziono też tajemnicze czarne worki pływające po rzece. W jednym znajdowały się zwierzęce skóry. Makabrycznego odkrycia dokonali w dwóch kolejnych - znaleźli tułów mężczyzny pozbawiony dłoni, stóp i głowy. Okazało się, że to zamordowany bezdomny, którego rękę wyłowili w Poznaniu z Warty 28 listopada 2015 r. po południu pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego.
Podczas poszukiwań odkryli też cztery wraki aut leżące na dnie rzeki.
Ale ciała dziewczyny nie odnaleźli. Wyłowiono je 25 lipca 2016 r. Zwłoki dryfujące w rzece zauważył około godz. 19:30 mężczyzna spacerujący wzdłuż brzegu rzeki. Znajdowały się w pobliżu mariny, w odległości około 10 km od mostu św. Rocha w Poznaniu, przy którym po raz ostatni widziana była Ewa Tylman.
Rozprawa po rozprawie
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu 2017 r.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Sąd uprzedził już strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Jeśli dojdzie do takiej zmiany kwalifikacji czynu, groziłyby mu maksymalnie trzy lata więzienia.
Co działo się na wcześniejszych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. W pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman, brat Ewy.
8) Przesłuchano pięciu świadków. Najważniejsza informacja to podważenie zeznań Pawła P., który twierdził, że Adam Z. przyznał mu się na spacerze w areszcie do zabójstwa.
9) Zeznawał m.in. świadek, który w maju napisał do prokuratury, że widział nad Wartą dwie kłócące się osoby. Przyjechał do sądu konwojem, prosto z aresztu śledczego w Śremie. Jak mówił, trafił tam za przywłaszczenie. Przed sądem zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jego zeznania trudno uznać za wiarygodne.
10) Sąd przesłuchał siedmiu świadków. Wśród nich współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego, mężczyznę, który szedł za Adamem Z. i Ewą Tylman, oraz właścicieli i pracowników lokali, w których Ewa Tylman bawiła sie z Adamem Z. Po rozprawie ojciec Ewy Tylman tłumaczył, że w aktach sprawy nie ma monitoringu, na którym mieli być widoczni Adam i Ewa. Według niego, znajdowali się oni w innym miejscu, niż wynika to z ustaleń śledczych. Zarzut ten oddala prokuratura.
11) Przesłuchano m.in. pracownice stacji paliw, na której był Adam Z., i mężczyznę, którego feralnej nocy w pobliżu mostu św. Rocha nagrały kamery monitoringu, jak zawraca dostawczakiem przy moście św. Rocha. Zeznawał też mężczyzna, który widział upadających Adama i Ewę na ulicy Wrocławskiej i pytał, czy może im pomóc. - Żona powiedziała mi 11 grudnia, że szuka mnie cała Polska. Rozpoznałem się na nagraniach monitoringu - zeznawał.
12) Zeznawało siedmiu świadków, ale żaden nie powiedział niczego przełomowego. Najciekawsze były zeznania mężczyzny, do którego przypadkowo zadzwonił feralnej nocy Adam Z. Telefon odebrał około godziny 3. Adam Z. był przekonany, że dzwoni do chłopaka Ewy. Numer dostał od dziewczyny po tym, gdy jej komórka się rozładowała. Pomyliła jednak cyfry. Mężczyzna twierdził, że Adam Z. nie brzmiał jak osoba pijana. - Wydaje mi się, że ta osoba mówiła wyraźnie, to nie był żaden bełkot - mówił.
13) Lekarz pracujący w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu, który sporządził opinię po specjalistycznych badaniach ciała Ewy Tylman, wyjaśnił, że można dopuścić taką możliwość, że dziewczyna żyła, kiedy znalazła się w wodzie. - Ale jest to czyste hipotetyzowanie. Nie pokuszę się o ocenę takiego prawdopodobieństwa - podkreślał.
14) Odtworzono półtorej godziny kompilacji nagrań z kamer monitoringu, pokazujących nocną drogę Ewy Tylman i Adama Z. Widzimy na nich, jak robili sobie selfie, przybijali piątki, ściskali się. Zeznania złożyła koleżanka Adama Z., uczestniczka imprezy z feralnej nocy z 22 na 23 listopada 2015 r.
15) Przesłuchano między innymi koleżanki i byłego partnera Ewy Tylman oraz dwóch policjantów - pierwszy przeglądał wszystkie nagrania z kamer monitoringu, drugi przesłuchiwał jako pierwszy Adama Z. Jego zdaniem zachowanie oskarżonego świadczy o tym, że "wie coś więcej, wie, co się wydarzyło".
16) Zeznania złożyło tylko trzech z sześciu świadków: mężczyzna, któremu Adam Z. odmówił przebadanie wariografem, kolega Ewy Tylman i siostra jej chłopaka. Dwoje ostatni powtarzali, że Ewa zawsze wracała z imprez do domu taksówkami. - Nie wracała sama tramwajami, czy autobusami - tłumaczył przed sądem mężczyzna.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań