Student prawa skazany na dożywocie. Sąd: zabił, bo chciał zabić

Sąd nie uwierzył, że się bronił
Sąd nie uwierzył, że się bronił

Karę dożywocia zasądził w środę Sąd Okręgowy w Poznaniu dla Pawła T. w sprawie zabójstwa na ulicy Półwiejskiej. W lipcu ubiegłego roku 23-letni student prawa ranił 26-letniego Bartosza J. stłuczoną butelką, w wyniku czego ofiara wykrwawiła się na śmierć. Wyrok jest nieprawomocny.

- Linia obrony, która została przyjęta przez oskarżonego ostać się nie mogła (...) Sąd uznał, nie znajdując żadnych okoliczności łagodzących, że należy oskarżonemu wymierzyć karę w najwyższym przewidzianym przepisami wymiarze prawa - ogłaszał sędzia Michał Ziemniewski.

Ostatecznie zasądzona została kara dożywotniego pobytu w więzieniu. Paweł T. usłyszał też zarzuty o udzielanie środków odurzających oraz kradzież z włamaniem, za co grozi kara grzywny. Paweł T. musi przekazać po 50 tys. złotych każdemu z członków najbliższej rodziny ofiary. Wyrok jest nieprawomocny.

Z wyroku zadowolona jest matka zamordowanego, ale podkreśla, że żadne pieniądze nie wynagrodzą jej straty syna.

- Ten człowiek powinien skończyć w więzieniu. Ja nigdy nie usłyszałam słowa "przepraszam" - żali się Pani Alina. Przyznaje też, że będzie walczyć o pieniądze dla osieroconej córki Bartosza J.

Nie dostał przeprosin, ranił "tulipanem"

Do zabójstwa doszło w lipcu ubiegłego roku. W środku nocy na ulicy Półwiejskiej obaj mężczyźni Bartosz J. i Paweł T. minęli się. Doszło do spięcia. Oskarżony poczuł się urażony zachowaniem Bartosza J. i uznał, że ten musi go przeprosić. Kiedy ten odmówił, Paweł T. ranił go w szyję "tulipanem", stłuczoną butelką.

Podczas procesu prokurator zwracał uwagę, że Paweł T. w zaskakujący sposób, jak na studenta prawa, już wcześniej lekceważył normy prawne. Skazany za jazdę po pijanemu, mimo sądowego zakazu, ponownie prowadził samochód po alkoholu. Jako barman pobił klienta, a po ataku na 26-letniego inżyniera na Półwiejskiej po prostu uciekł.

Obrońca Pawła T. zapowiedział, że odwoła się od wyroku.

Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Poznań/PAP

Czytaj także: