Gdy w sprawę Ewy Tylman zaangażował się Krzysztof Rutkowski, ten towarzyszył mu na konferencji prasowej ubrany w kominiarkę i pokazywał kolejne nagrania z monitoringu. Teraz Robert R. , współpracownik Rutkowskiego, zeznawać będzie przed sądem. Oprócz niego, podczas kolejnej rozprawy w sprawie śmierci Ewy Tylman, przesłuchanych zostanie jeszcze ośmiu świadków.
W czwartek dziesiąta rozprawa, w której oskarżonym jest Adam Z.
Robert R. to jeden z najbliższych współpracowników Krzysztofa Rutkowskiego i zarazem redaktor naczelny portalu powiązanego z biurem byłego detektywa. W sprawę zaginięcia Ewy Tylman włączył się trzy dni po jej zniknięciu.
Na konferencjach były detektyw wraz ze swoimi współpracownikami ubranymi w kominiarki ogłaszali kolejne hipotezy tego, co stało się z Ewą Tylman. Wśród nich R.
Od porwania po "rytualną egzekucję"
"Mogło to być spontaniczne porwanie, być może na tle seksualnym" - mówił na pierwszej konferencji prasowej Rutkowski. Zapowiadał też przebadanie wariografem Adama Z. - kolegi Ewy, którego widać było na nagraniach z kamer w towarzystwie zaginionej. Wyznaczył też nagrodę - 10 tys. złotych dla osoby, która wskaże miejsce przebywania Ewy Tylman.
Gdy 28 listopada 2015 roku po południu pracownicy Rutkowskiego wyłowili z Warty ludzką rękę, od razu obwieścili na portalu, którego szefem jest Robert R., że to ręka Ewy Tylman. Tymczasem szybko okazało się, że to ręka bezdomnego mężczyzny, który ze sprawą nie miał nic wspólnego.
Kolejnego dnia Rutkowski ogłosił, że Ewa mogła zostać porwana, bo rodzina dostała sms z żądaniem pół miliona złotych okupu. Od razu jednak sugerował, że wiadomość mógł wysłać oszust. Jednocześnie skierował podejrzenia na Adama Z. W efekcie internauci opublikowali dane mężczyzny, który zaczął dostawać pogróżki. Wtedy, na własne życzenie, Adam Z., dla bezpieczeństwa został zamknięty w policyjnym mieszkaniu operacyjnym, w którym znajdował się pod całodobową ochroną. Wkrótce były detektyw podwyższył nagrodę za odnalezienie żywej Ewy Tylman do miliona złotych.
Gdy 2 grudnia 2015 r. policja zatrzymała Adama Z., Rutkowski ogłosił, że zagadkę udało mu się rozwiązać już po 24 godzinach. Na kolejnych konferencjach pokazywał kolejne nagrania, w tym film, na którym widać było jedynie migające szare plamy. Zdaniem Rutkowskiego to miała być Ewa Tylman i moment jej katowania nad brzegiem Warty. Formułował też hipotezę, że Adam Z. może być opętanym satanistą, który mógł wykonać rytualną egzekucję na młodej kobiecie.
Był zatrzymany
Trzy dni później Rutkowskiego i Roberta R. zatrzymała policja. Mieli sprowadzać śledztwo na ślepe tory, a nawet fabrykować dowody. Chodziło o sprawę Karoliny K., która sama zgłosiła się do poznańskiej policji. Mówiła, że widziała mężczyznę wrzucającego coś dużego do wody z mostu św. Rocha. Jak się okazało, miała wziąć pieniądze od dwóch detektywów. Ci - jak ustalili śledczy - instruowali ją, jak ma zeznawać. Kobieta usłyszała zarzut składania fałszywych zeznań.
Robert R. i Rutkowski jeszcze tego samego dnia zostali zwolnieni do domów. Policja zabezpieczyła jednak między innymi ich telefony i komputery. Trzeci z detektywów Radosław B. trafił do aresztu.
W czwartek przed poznańskim sądem zeznawać ma jeszcze osiem osób. To między innymi pracownicy klubu Mixtura. Tam bawili się uczestnicy spotkania integracyjnego w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku, w którym uczestniczyli Ewa Tylman i Adam Z. To oni, jako jedni z ostatnich, mogli widzieć dziewczynę żywą. Ponadto sąd zamierza przesłuchać kolegę chłopaka Ewy Tylman.
Rozprawa po rozprawie
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu. Od tego czasu odbyło się dziewięć rozpraw. Twardych dowodów na zabójstwo jak nie było, tak nie ma. Sąd uprzedził już strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Za ten czyn grozi do 3 lat więzienia.
Wyrok zapadnie prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku. Ostatnia rozprawa zaplanowana jest obecnie na kwiecień.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Jeśli dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu oskarżonego z zabójstwa na nieudzielenie pomocy, groziłyby mu maksymalnie trzy lata więzienia.
Zobacz, co działo się na kolejnych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. Jak się okazało, w pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman.
8) Przesłuchano 5 świadków. Najważniejsza informacja to podważenie zeznań Pawła P., który twierdził, że Adam Z. przyznał mu się na spacerze w areszcie do zabójstwa
9) Zeznawał m.in. świadek, który w maju napisał do prokuratury, że widział nad Wartą dwie kłócące się osoby. Przyjechał do sądu konwojem, prosto z aresztu śledczego w Śremie. Jak mówił, trafił tam za przywłaszczenie. Przed sądem zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jego zeznania trudno uznać za wiarygodne.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań