Wyglądali, jakby po prostu siedzieli. Ale wszyscy byli nieprzytomni. Trzech z czterech mężczyzn znalezionych w Kwiatkowicach (woj. lubuskie) zmarło. Śledczy już wiedzą, co ich zabiło.
Tajemnicę śmierci trójki mężczyzn, których ciała znaleziono w Kwiatkowicach pod Gorzowem Wielkopolskim, udało się rozwikłać po dwóch miesiącach.
Wiedzą, co to za świństwo
Dwóch 40-latków i 35-latka zabiły dopalacze. Śledczy wiedzą, jakie konkretnie.
- Mamy już wyniki badań toksykologicznych, które wskazały we krwi ofiar obecność konkretnego dopalacza. Może być podawany jako proszek, w płynie czy też jako sprasowana tabletka. Działa euforycznie oraz przeciwbólowo, natomiast skutkiem ubocznym jego zażycia jest porażenie ośrodka układu oddechowego - mówi Roman Witkowski, rzecznik gorzowskiej prokuratury.
Biegły nie wykluczył, że działanie tego dopalacza mogło bezpośrednio wpłynąć na niewydolność krążeniowo-oddechową, co spowodowało zgon mężczyzn. - Czekamy jeszcze na wyniki pozostałych badań, w tym opinii fizyko-chemicznej pozostałych środków, które zabezpieczono na miejscu zdarzenia - podaje Witkowski.
Czwarty mężczyzna, który przeżył imprezę, wciąż nie został przesłuchany. Nie pozwala na to jego stan psychiczny.
Zabija w kilka minut
Środek, o którym mowa, zbierał już śmiertelne żniwo w USA. Szacuje się, że w Ameryce po jego zażyciu zmarło około 50 osób. Jego działanie ma być osiem razy silniejsze niż morfina.
- To wyjątkowo niebezpieczne środki, bo oprócz tego efektu, którego pożądają użytkownicy, czyli odrealnienia, utraty kontaktu z rzeczywistością, środki te wyłączają oddech. Jeśli w ciągu paru minut do pacjenta nie trafi fachowa pomoc, nie otrzyma on odtrutki – umiera - opisuje przerażający sposób działania dopalacza Eryk Matuszkiewicz, toksykolog z poznańskiego szpitala im. Raszei.
Tragiczne urodziny
Dramat rozegrał się 16 lutego. Czwórka mężczyzn, dwóch 40-latków, 35 latek i 29-latek, spotkali się w Kwiatkowicach pod Gorzowem Wielkopolskim (woj. lubuskie). Okazją były 35. urodziny jednego z nich. Impreza odbywała się u brata jubilata, którego żona była w tym czasie poza domem.
W sobotę kobieta zaniepokojona brakiem kontaktu z mężem wróciła do domu, by sprawdzić, co się dzieje. Zastała tam siedzących na kanapach lub przy stole niedających oznak życia mężczyzn i wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził trzy zgony. Najmłodszy z mężczyzn, w stanie ciężkim, przetransportowany został do szpitala.
Początkowo przypuszczano, że mogli się zaczadzić. Ale strażacy nie stwierdzili, by w mieszkaniu miał miejsce pożar i nie wykryli w powietrzu tlenku węgla. Oględziny przeprowadzone przez policję pod nadzorem prokuratora nie wykazały też, by doszło do bójki lub innego nagłego zdarzenia. Na ciałach zmarłych nie było obrażeń zewnętrznych.
Sekcja zwłok wykazała, że mężczyźni zmarli w wyniku ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej. Przy zmarłych odnaleziono różnego rodzaju proszki. Pobrano od nich próbki do badań toksykologicznych i histopatologicznych. Badaniom zostały także poddane substancje chemiczne znalezione na miejscu tragedii.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań