W Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu w czwartek odbyło się zgromadzenie sędziów, podczas którego wyłoniono kandydatów na prezesa sądu. Teraz zostaną oni przedstawieni ministrowi sprawiedliwości, który powoła na stanowisko jednego z nich. To wręcz rewolucyjna zmiana - poprzedni minister Zbigniew Ziobro arbitralnie decydował o obsadzie władz sądów.
Zgromadzenie sędziów Sądu Apelacyjnego w Poznaniu w czwartek wskazało kandydatów na nowego prezesa.
- Celem naszego zgromadzenia było wskazanie kandydatów na prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, zgodnie z wnioskiem i prośbą pana ministra Adama Bodnara zgromadzenie wywiązało się z tego obowiązku, a zarazem pięknego prawa, które zostało nam przydane. Sędziowie wskazali dwóch kandydatów: pana sędziego Karola Ratajczaka - otrzymał 25 głosów - i pana Krzysztofa Lewandowskiego - otrzymał 23 głosy - mówi Krzysztof Józefowicz, p.o. prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
"To bardzo doświadczeni sędziowie"
Głosowanie było tajne. - To nie są kandydatury przypadkowe. To bardzo doświadczeni sędziowie oraz sędziowie, którzy mają również doświadczenie nadzorcze - podkreśla Józefowicz.
Kandydaci zostaną teraz zaprezentowani ministrowi sprawiedliwości. Ma on powołać na stanowisko jednego z nich.
To metoda powoływania prezesa sądu w oparciu o głos samorządu sędziowskiego - na takie rozwiązanie zdecydował się minister Adam Bodnar, który postanowił pozwolić sędziom, żeby sami wskazywali kandydatów na swojego prezesa. Poprzednik Bodnara - minister Zbigniew Ziobro - arbitralnie decydował o obsadzie władz sądów.
- Adam Bodnar dokonał przyjaznej wykładni ustawy Prawo o ustroju sądu powszechnych, gdyż mógł samodzielnie powołać prezesa sądu apelacyjnego. Uznaje jednak, że należy spytać o zdanie sędziów, czyli tych, którymi prezes będzie kierował. Dlatego uznajemy to jako ważny gest, ale to jest zobowiązanie, aby sędziowie włączyli się w naprawę wymiaru sprawiedliwości - ocenia Józefowicz.
Koniec z prezesami "z teczki"
W zgromadzeniu sędziów SA w Poznaniu uczestniczył wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur. - Przez ostatnie kilka lat to minister sprawiedliwości sam wyznaczał prezesa, nierzadko przynosząc go w teczce, właściwie nie wiadomo skąd i czasem były to osoby nieznane w ogóle lokalnym sędziom, osoby niecieszące się autorytetem i poparciem środowiska sędziowskiego. Była to sytuacja fatalna i bardzo się cieszę, że właśnie sąd w Poznaniu jest tym, który po pierwsze udało się uratować przed personalno-zarządczą zapaścią, a teraz, że udało się wyłonić dwóch bardzo dobrych kandydatów zgromadzeniu na przyszłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu - skomentował.
Jak podkreślił, nikt nie wie lepiej niż sędziowie w danym sądzie, który z nich ma odpowiednie kwalifikacje do objęcia funkcji prezesa.
Wiceprezesem był sędzia Radzik
Wcześniej Ministerstwo Sprawiedliwości podało, że w 16 lutego minister sprawiedliwości wystąpił do kolegium Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z wnioskiem o wyrażenie opinii w sprawie odwołania z pełnionych funkcji prezesa tego sądu, sędziego Mateusza Bartoszka, oraz sędziów Przemysława Radzika i Sylwii Dembskiej - pełniących funkcje wiceprezesów SA w Poznaniu. Kolegium Sądu Apelacyjnego w Poznaniu pozytywnie zaopiniowało ten wniosek.
25 lutego odwołany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara sędzia Radzik pojawił się w siedzibie poznańskiego sądu, by spakować i zabrać swoje rzeczy. Na odchodne powiedział dziennikarzowi TVN24, że "będzie dobrze wspominał swoją misję w Poznaniu".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24