Poznańska prokuratura, razem z aktem oskarżenia, złożyła do sądu wniosek o wyłączenie jawności procesu Adama Z., oskarżonego o zabójstwo z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman. Mimo że ani rodzina 26-latki, ani obrońca Z. nie chcą takiego rozwiązania.
W poniedziałek sąd po raz kolejny przedłużył oskarżonemu Adamowi Z. tymczasowy areszt o kolejne trzy miesiące. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego czynu, który jest zagrożony wysoką karą - uzasadnił swoją decyzję sąd. Oprócz tego podał daty kolejnych rozpraw. Możliwe jednak, że opinii publicznej nie będzie dane śledzić przebiegu procesu.
Kierując do sądu akt oskarżenia, prokuratura zawarła w dokumentach również wniosek o przeprowadzenie procesu dotyczącego zabójstwa Ewy Tylman z wyłączeniem jawności. Powód? Emocje, które towarzyszą sprawie od samego początku.
- Jawność mogłaby wywołać zakłócenie spokoju publicznego oraz naruszyć ważny interes prywatny - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej Magdalena Mazur-Prus.
Rodzina chce jawności
Prokuratura stoi na stanowisku, że należy chronić prywatność świadków, pokrzywdzonych, czy oskarżonego, lecz obie strony nie rozumieją takiego działania śledczych. Woleliby, aby proces toczył się przy otwartych drzwiach.
- Jawność powinna być wyłączona w pewnej części, tylko wtedy, kiedy dotyczy wątków osobistych świadków, natomiast co do reszty wątków, to chcemy aby było to transparentne - zapewnia Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Tylmanów.
- Nie widzę powodu, żeby sędzia miał jakiś interes, aby utajnić proces - uważa Ireneusz Adamczak, obrońca Adama Z. - Występowałem w wielu procesach o podobnym charakterze, które dotyczyły zabójstw. Nie były prowadzone za zamkniętymi drzwiami - dodaje.
Ostatnie słowo i tak będzie należeć do sądu. - Na 8 grudnia wyznaczona została data rozprawy organizacyjnej, na której sąd rozpatrzy ten wniosek - mówi Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszy 17 stycznia.
Osiem miesięcy poszukiwań
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 r. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i jej znajomy Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam, około godz. 3:30 ślad po kobiecie zaginął.
2 grudnia 2015 r. po nocnym eksperymencie procesowym nad brzegiem Warty, policja zatrzymała Adama Z. Tej samej nocy w obecności trójki policjantów, na nieprotokołowanym spotkaniu miał powiedzieć, że widział, jak Ewa Tylman płynie w Warcie. Ani razu tego nie potwierdził w zeznaniach. Policjanci sporządzili jednak z tego spotkania notatkę i to ona oraz ich zeznania mogą być istotne w ocenie kwalifikacji czynu zarzucanego Adamowi Z. Sama notatka nie ma jednak mocy dowodowej.
Dwa dni później prokuratura postawiła Adamowi Z. zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Od tego czasu przebywa w areszcie.
Ciało kobiety wyłowiono z Warty 25 lipca. Zwłoki dryfujące w rzece zauważył około godz. 19:30 mężczyzna spacerujący wzdłuż brzegu rzeki. Znajdowały się w pobliżu mariny, w odległości około 10 km od mostu św. Rocha w Poznaniu, przy którym po raz ostatni w listopadzie zeszłego roku widziana była dziewczyna. Tym samym potwierdziły się informacje o tym, że dziewczyna feralnej nocy znalazła się w wodzie.
Jak do tego doszło, wciąż jest tajemnicą, podobnie jak przyczyny jej śmierci. Badania nie pozwoliły rozwiązać tych zagadek. Na początku sierpnia w Koninie, rodzinnej miejscowości Ewy Tylman, odbył się jej pogrzeb.
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań