Niepełnosprawny Szymon Dopierała od lat kibicuje Lechowi Poznań. Jego drużyna 2 maja zagra na Stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski, ale jemu być może nie będzie dane zobaczyć zmagań na żywo. Zgodnie z regulaminem nie wejdzie na trybunę dla niepełnosprawnych, bo nie porusza się na wózku. Mimo że ma pierwszą grupę inwalidzką. Teoretycznie mógłby wejść do zwykłego sektora, ale - jak mówi - brak odpowiedniej infrastruktury jest dla niego barierą nie do pokonania.
"Kolejorz" jak burza przeszedł przez drabinkę pucharową. Wywalczył miejsce w finale PP, od kilku lat tradycyjnie rozgrywanym na Stadionie Narodowym w Warszawie. Na mecz z Arką Gdynia zęby ostrzył sobie m.in. Szymon Dopierała, poruszający się o balkoniku niepełnosprawny kibic Lecha. Nie sądził, że spotkają go jakiekolwiek trudności. Te nastąpiły już w fazie kupowania biletów.
Kłopoty inwalidy
- Najpierw musiałem wysłać skan orzeczenia do organizatora, który rozprowadza bilety. Po dwóch dniach wysłano mi informacje, że potrzebne jest inne orzeczenie, zawierające symbol niepełnosprawności i informację, że poruszam się na wózku - mówi niepełnosprawny.
Wynika to z warunków Stadionu Narodowego. Trybuna dla niepełnosprawnych przygotowana została bowiem tylko z myślą o osobach jeżdżących na wózku inwalidzkim. Inni niepełnosprawni, chcąc obejrzeć widowisko, muszą radzić sobie na normalnej trybunie.
- To absurd - twierdzi Dopierała. Orzeczenie, które wydano mu przeszło 20 lat temu, jest bezterminowe i nie rozróżnia typu schorzenia. Zaznaczyć trzeba również, że ma pierwszą grupę inwalidzką, orzekającą o znacznym stopniu niepełnosprawności. Tyle, że porusza się o balkoniku.
Na sektor dla pełnosprawnych nie wejdzie ze względu na nieprzyjazną inwalidom infrastrukturę stadionową. Przejście przez kołowrotek przed stadionem byłoby z balkonikiem problematyczne, a nawet jeśli to by się udało, na sektorach brakuje barierek i poręczy niezbędnych niepełnosprawnym. W przeszłości pan Szymon spotkał się również z sytuacją, że ochrona imprezy uznała jego balkonik za przedmiot stanowiący zagrożenie.
Klub pomoże?
Reporterka TVN24 skontaktowała się w tej sprawie z rzecznikiem Polskiego Związku Piłki Nożnej, który jest organizatorem imprezy. Od Jakuba Kwiatkowskiego usłyszała, że chociaż trybuna dla niepełnosprawnych rzeczywiście przeznaczona jest tylko dla osób na wózkach, to problemu nie ma. Jak mówił, osoby poruszające się o kulach czy balkonikach zawsze mogą liczyć na pomoc obsługi stadionu.
Ale dla Szymona Dopierały to zbyt duży wysiłek. Twierdzi, że z jego stopniem niepełnosprawności pomoc stewardów byłaby niewystarczająca. Postanowił odpuścić sobie wycieczkę do Warszawy.
Tematu jednak nie chce odpuszczać zarząd Lecha. Klub chce wstawić się w PZPN za swoim kibicem, aby jakoś załatwić mu godne warunki na stadionie w Warszawie.
- Warto pochylić się nad człowiekiem, wykazać trochę empatii i zrozumieć, że nie tylko wózek inwalidzki świadczy, że ktoś jest inwalidą - mówi Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań.
Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań