Mieszkańcy Poznania są sceptycznie nastawieni do pomysłu prezydenta Jacka Jaśkowiaka, aby kibice przyjezdnych drużyn na mecze z Lechem z dworca na stadion docierali piechotą. Korki na ulicach i śmiecie na chodnikach - tego obawiają się najbardziej.
Prezydent miasta taką decyzję podjął po tym, jak przeczytał komentarze pod jednym ze swoich wpisów na Facebooku. Jaśkowiak odniósł się w nim do komunikatu, który usłyszał na Dworcu Głównym w Gdańsku. Nakazano w nim podróżnym czekającym na pociąg zejście do podziemnego peronu, bo przyjeżdżali na mecz kibice Lecha.
Kibice w komentarzach tłumaczyli, że nie stanowią zagrożenia, więc prewencja jest niepotrzebna. Teraz Jaśkowiak mówi "sprawdzam".
Korki i bałagan
Reporterzy TVN24 przeszli się ulicami Poznania i popytali mieszkańców miasta, co myślą o takim pomyśle. Rozmówcy byli w różnym wieku, różnych płci, ale praktycznie wszyscy stwierdzili, że akurat ten pomysł jest raczej nietrafiony.
- Stwierdzenia, że kibice zachowują się we właściwy sposób? Nie wierzę w to - mówi starszy pan.
- Jest dużo policji wszędzie, ale widział pan, jaki potem jest syf? Wszystko rzucają na boki - dodaje kolejna rozmówczyni.
- Oczywiście, że lepiej jest, jak normalnie komunikacja funkcjonuje - przyznaje mężczyzna, zwracając uwagę na możliwość tworzenia się korków.
Niektórzy pytani uderzają w bardziej łaskawy dla kibiców ton.
- Jakbym była kibicem, to bym była zdenerwowana. Wolałabym jednak szybciej dostać się na stadion - twierdzi młoda dziewczyna.
- Myślę, że to trochę niesprawiedliwe dla tych osób. Jednak przyjeżdżają do Poznania, żeby dostać się na mecz. Chciałyby mieć ten transport ułatwiony - uważa młody chłopak.
"Decyzja nieprzemyślana"
Podobnie o pomyśle prezydenta wypowiada się poznańska policja. - Mamy nadzieję, że miasto zmieni tę decyzję. Naszym zdaniem jest ona nieprzemyślana - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KWP Poznań.
Jak relacjonuje, do tej pory kibice przyjezdni wysiadali na stacji kolejowej w Palędziu, około 12 km od stadionu. Stamtąd zabierały ich podstawione autobusy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu. Z tej samej stacji wyruszali w drogę powrotną. Pół godziny po meczu wsiadali oni do autobusów i jechali do Palędzia.
- Kibice będą teraz przyjeżdżać na mecze na Dworzec Główny, bo żaden inny w Poznaniu nie może przyjąć takiej ilości kibiców - perony są po prostu za krótkie. Stamtąd będą musieli iść dużą grupą ulicami na stadion. Będziemy musieli zamykać te ulice dla ruchu, bo nie jest łatwo przeprowadzić grupy tysiąca, czy dwóch tysięcy osób chodnikiem - wyjaśnia Andrzej Borowiak.
Ocenia, że taki przemarsz zajmie im godzinę, półtorej. - Ich powrót też będzie się przedłużał. Teraz trzeba będzie poczekać, aż ulice miasta opustoszeją. Ta decyzja może oznaczać sporo utrudnień dla wszystkich, a szczególnie dla mieszkańców - przekonuje policjant.
Autor: ib/sk / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock