Nie miał poparzonych tylko pach, stóp i pachwin. Resztę ciała 13-latka okaleczyły płomienie podczas pożaru kamienicy w Lęborku. Rokowania? Bardzo złe. Mimo to lekarzom z Wielkopolskiego Centrum Leczenia Oparzeń udało się uratować Janka. - Dokonali cudu, stan zdrowia syna poprawia się - mówi mama 13-latka.
Janek jest jedną z 20 osób, które ucierpiały w pożarze kamienicy w Lęborku. Nastolatek ma poparzone 90 procent ciała, w tym drogi oddechowe.
- Statystycznie, pacjenta, który ma poparzone 90 procent ciała, nie da się uratować - mówią lekarze z Wielkopolskiego Centrum Leczenia Oparzeń w Ostrowie Wielkopolskim.
Im się jednak udało.
"Jeden z najbardziej skomplikowanych przypadków w kraju"
W środę podczas konferencji lekarze podsumowali dotychczasowe leczenie 13-latka. Przypomnieli, że Janek przyjechał do nich ze Szpitala Klinicznego w Gdańsku. - Tamtejsi lekarze perfekcyjnie go zabezpieczyli do transportu. Dzięki temu w ogóle mieliśmy możliwość się nim zająć - mówi Krzysztof Grała, kierownik oddziału chirurgii i traumatologii dziecięcej.
Kiedy Janka przywieziono do Ostrowa Wielkopolskiego, jego stan był skrajnie ciężki. - Nie zostały poparzone stopy, pachy i okolice pachwin - wyliczał Grała.
Lekarze z Ostrowa Wielkopolskiego nie mają wątpliwości. Przypadek Janka jest jednym z bardziej skomplikowanych w kraju.
- Jest to przypadek odizolowany, bo statystycznie, jest to najbardziej poszkodowany pacjent, jeżeli chodzi o powierzchnię poparzenia ciała w 2018 roku – powiedział dr Witold Miaśkiewicz, kierownik Wielkopolskiego Centrum Leczenia Oparzeń.
Wyjaśnił, że zabiegi, które przeprowadzono, polegały na usunięciu tkanek martwiczych i terapii kombinowanej przeszczepami. A to z uwagi na to, Janek miał niewiele skóry, którą można było od niego pobrać.
- W pierwszym momencie trudno było z tej skóry korzystać. Namnażaliśmy skórę i robiliśmy przeszczepy od żywych dawców spokrewnionych z chłopcem – tłumaczył Miaśkiewicz.
Janek przeszedł już wiele zabiegów, ale niestety to jeszcze nie koniec.
- To nie jest jego finalna ścieżka chirurgiczna. Naszym zadaniem było ustabilizować pacjenta i przygotować go do kolejnych zabiegów. Pacjenta czeka jeszcze wielomiesięczna rehabilitacja i zabiegi rekonstrukcyjne - dodaje Miaśkiewicz.
Lekarze powiedzieli, że stan Janka jest stabilny, ale jego układ odpornościowy jest znacznie osłabiony. Najmniejsza infekcja może być dla niego groźna.
Pożar wybuchł w nocy
Pożar kamienicy w Lęborku przy ul. Pileckiego wybuchł w nocy z 30 września na 1 października 2018 roku, gdy w budynku było 25 lokatorów.
Obrażenia odniosło 20 osób, przy czym troje dzieci w wieku 4, 13 i 16 lat doznało rozległych poparzeń, dwie osoby, w tym trzymiesięczne dziecko, doznały niedotlenienia, a u pozostałych 15 osób stwierdzono podtrucie tlenkiem węgla i lekkie poparzenia.
Biegły z zakresu pożarnictwa ustalił, że pożar powstał w wyniku podpalenia szmat i plastikowych butelek w piwnicy.
Do podpalenia przyznał się 18-latek, były partner jednej z mieszkanek kamienicy. Maciej D. został zatrzymany przez policję 2 października.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24