Na kartkach opisałem, jak wyglądały trzy lata naszej miłości - pokazywał na migi w kaliskim sądzie Dariusz O. Jego słowa tłumaczył tłumacz języka migowego. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa byłej partnerki w Nowych Skalmierzycach (Wielkopolska). Grozi mu dożywocie.
W środę przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył proces oskarżonego o zabójstwo 56-letniej kobiety. Mężczyzna jest głuchoniemy, dlatego na sali rozpraw towarzyszy mu biegły tłumacz języka migowego. Do tragedii doszło 16 listopada ubiegłego roku w jednym z mieszkań w Nowych Skalmierzycach. Policja z Ostrowa Wielkopolskiego została wezwana przez sąsiadów, którzy słyszeli stamtąd krzyk kobiety, ale nie mogli wejść do lokalu, bo drzwi były zamknięte od wewnątrz. Na miejscu znaleźli ciało kobiety i głuchoniemego mężczyznę z raną kłutą brzucha. 54-latka przewieziono do szpitala w Kaliszu, gdzie przeszedł operację.
Nie mógł się pogodzić, że miała nowego partnera. Datę zabójstwa zapisał w kalendarzu
Według relacji mieszkańców bloku kobieta i mężczyzna byli parą, ale 57-latka postanowiła zerwać związek. Zawód miłosny miał doprowadzić do załamania nerwowego u mężczyzny. W akcie oskarżenia potwierdziła to prokuratura. Z ustaleń śledczych wynikało, że motywem działania sprawcy była zemsta za to, że kobieta nawiązała nową relację z innym mężczyzną.
Zbrodnia miała być przez 54-latka zaplanowana. - Od około trzech miesięcy planował podjęcie działań. Miał w kalendarzu zapisaną datę tego działania. Udał się na miejsce wraz z nożem, świeczkami oraz kalendarzem, w którym te daty były zapisane - informował Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Przyczynę zgonu potwierdziła sekcja zwłok. Po niej 54-latek usłyszał zarzuty. - Prokurator postawił mu zarzut, że działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, udał się do miejsca jej zamieszkania i nożem kuchennym o długości ostrza około 19,5 centymetra zadał jej liczne ciosy w okolice klatki piersiowej, a także w okolice rąk, co doprowadziło do zgonu - podawał Meler.
Oskarżony: postanowiłem zabić ją w mieszkaniu
W środę ruszył proces Dariusza O. Jak ustalili śledczy, oskarżony i pokrzywdzona mieszkali w sąsiedztwie. Przez trzy lata byli w związku. - Podróżowaliśmy razem, co niedzielę jedliśmy wspólne obiady i często nocowaliśmy u siebie - mówił Dariusz O.
Potwierdził, że związek rozpadł się, kiedy do kobiety zaczął przyjeżdżać inny mężczyzna, którego pokrzywdzona już wcześniej znała. W rozmowie z nim wyjaśniła, że nie chce się już z nim spotykać, a życie zamierza ułożyć z nowym partnerem. - To mnie bardzo zabolało i przygnębiło - powiedział oskarżony.
Przyznał, że zaczął wtedy rozmyślać o śmierci. - Najpierw sam chciałem odebrać sobie życie poprzez rzucenie się pod pociąg czy ciężarówkę, później myślałem, że zrobimy to razem podczas wspólnego spaceru, aż w końcu postanowiłem zabić ją w mieszkaniu - powiedział.
Czytaj też: Kobieta została zamordowana, a jej mąż zniknął. Ukrywał się, usłyszał już zarzut zabójstwa
Dzień zabójstwa nie był przypadkowy
Oskarżony potwierdził, że przygotowywał się do zbrodni. - W tym celu na kartkach opisałem, jak wyglądały trzy lata naszej miłości. Postanowiłem zabić 16 października, ale zrobiłem to miesiąc później. Wybrałem ten dzień, ponieważ jest to data śmierci wujka i dziadka - powiedział.
W dniu tragedii wcześnie rano udał się do mieszkania kobiety z torbą, do której włożył lekarstwo, notatki, kalendarz, świeczkę, krzyż i dwa noże. Tabletki - jak poinformował - potrzebne mu były po to, żeby pod pretekstem wyjaśnienia sposobu ich przyjmowania mógł wejść do mieszkania pokrzywdzonej. Krzyż i świeca miały symbolizować miłość i pożegnanie.
Kiedy ukochana wpuściła go do mieszkania, ten przekręcił w drzwiach wejściowych klucz od wewnątrz. - W tym czasie rozmawiała z kimś przez telefon. Zapaliłem świecę i postawiłem krzyż. Kiedy skończyła rozmawiać i zapytała, po co to wszystko, powiedziałam, że chcę ją zabić, bo mnie nie kocha (...) Broniła się, cały czas dźgałem, przestałem, kiedy upadła - powiedział i dodał, że nie pamięta, ile ciosów zadał kobiecie. Po zabójstwie wrócił do swojego mieszkania. - Chciałem siebie też zabić, ale kiedy się ocknąłem, policja obezwładniła mnie, miałem tylko ranę w brzuchu - powiedział. Oskarżony przyznał, że motywem zbrodni była zazdrość. - Drugi raz bym tego nie zrobił - przekonywał.
Ciąg dalszy procesu zaplanowano na czwartek.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24