Dopłynął na drugi brzeg, ale nie przycumował promu i samochód wylądował w wodzie. Tak zakończyła się nocna przeprawa promem na drugi brzeg Warty. Jak się okazało, przewoźnik był pijany.
Miejscowości Chojno i Karolewo oddalone są od siebie o niespełna kilometr. Dzieli je jednak Warta. Połączenie zapewnia prom. Przeprawa działa jedynie do godz. 18. Gdy ta jest nieczynna, droga znacznie się wydłuża. Najbliższy most przez Wartę znajduje się bowiem we Wronkach, blisko 13 km dalej. By dostać się więc na drugi brzeg rzeki z Chojna do Karolewa, trzeba pokonać ponad 25 km. Ta perspektywa najwyraźniej nie spodobała się kierującej fiatem seicento, która około godz. 22 przyjechała nad brzeg rzeki od strony Chojna.
Prawdopodobnie kobieta poprosiła przewoźnika, by ten "po godzinach" przewiózł ją na drugi brzeg a ten przystał na tą propozycję. Nie wszystko jednak przebiegło zgodnie z ich oczekiwaniami...
Plum!
- Auto zostało przetransportowane na drugą stronę rzeki. Już przy drugim brzegu auto zsunęło się do wody. Stało się to w trakcie zjeżdżania samochodu z promu. Okazało się, że pracownik nie przycumował promu - mówi Ewelina Grabowa z Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach.
Kobieta, która była w samochodzie, zdążyła wyjść. Na miejsce wezwano straż pożarną, by ta pomogła wyłowić seicento z wody.
Ups...
Jak się okazało, 55-letni mężczyzna, który prowadził prom, był pijany. W wydychanym powietrzu miał około 1,6 promila alkoholu.
Mężczyzna nie został na razie zatrzymany. Trwa postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. - Na razie nie wiadomo jak zostanie zakwalifikowany czyn popełniony przez mężczyznę - czy potraktowane będzie to jako jako przestępstwo czy wykroczenie. Od tego zależą konsekwencje jakie będzie mógł ponieść - wyjaśnia Grabowa.
Sobotnie zdarzenie nie wpłynęło na funkcjonowanie przeprawy między Chojnem a Karolewem.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Moje Wronki | Z. Mikołajczak-Książek