- Moment kiedy rzucone zostały petardy, to był moment kiedy wszyscy protestujący się cofnęli i wbiegli chłopacy z czerwono-czarnymi flagami - relacjonuje jedna z kobiet, która była świadkiem ataku na policjantów po Czarnym Proteście w Poznaniu. Rannych zostało pięciu funkcjonariuszy, zatrzymano trzy osoby.
Do incydentu doszło na ulicach Św. Marcin i Ratajczaka. To tam po Czarnym Proteście udała się część manifestujących. Kilka osób obrzuciło kamieniami siedzibę PiS. Odpalono też środki pirotechniczne.
- Trafiłam na sam początek tego marszu. Widziałam dokładnie co się działo, ten moment kiedy rzucone zostały petardy. Moment kiedy rzucone zostały petardy, to był moment kiedy Wszyscy protestujący się cofnęli. Wcześniej nie widziałam ich na manifestacji - mówi jedna z kobiet, która była pod poznańską siedzibą Prawa i Sprawiedliwości.
"Pytałyśmy skąd oni się wzięli"
Jak twierdzi, odpowiedzialne za incydent są najprawdopodobniej osoby niezwiązane z Czarnym Protestem.
- Widziałam konsternację na twarzach innych uczestniczek, nie wiedziały co się dzieje. Było mnóstwo dymu, nie było nic widać. Pytałyśmy między sobą skąd oni się wzięli, czy oni są od nas. Chodziły głosy, że na pewno nie - relacjonuje.
Ucierpiało pięciu policjantów
Po zajściach z uczestnikami Czarnego Protestu rannych jest pięciu policjantów. - Jeden z policjantów w wyniku uderzenia dużym kamieniem ma poranioną twarz, wymagało to interwencji chirurgicznej, trzeba było założyć mu szwy na twarzy. Drugi ma poparzony od środków pirotechnicznych kark. Pozostali mają lżejsze obrażenia, jeden z nich ma popalony mundur. Po udzieleniu pomocy medycznej opuścili szpital - tłumaczył Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Wśród zatrzymanych jest osoba już znana funkcjonariuszom. - Była identyfikowana i zatrzymywana w związku z incydentami, w których brały udział środowiska powiązane z anarchistami - wyjaśnia Borowiak.
We wtorek po południu trójka zatrzymanych usłyszała zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza.
Jedyny zbiorowy incydent
W Czarnym Proteście w Poznaniu według szacunków policji wzięło udział 8 tysięcy osób. Incydent w Poznaniu jest jednym z siedmiu odnotowanych po manifestacjach w całej Polsce. Był to jedyny incydent o charakterze zbiorowym. - Doszło do bezpośredniego ataku kilkunastoosobowej grupy na policjantów zabezpieczających rejon ul. Św. Marcin. W kierunku policjantów poleciały wyrzucane przez zamaskowanych ludzi w kominiarkach, kapturach i szalikach na twarzy, kamienie, butelki, zapalone race - poinformował Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk.
Jak podkreślał, to ten atak był powodem do podjęcia interwencji. Zatrzymano trzy osoby, które próbowano odbić z rąk policjantów. - Tylko w tym momencie i ten jeden raz policjanci użyli środku przymusu bezpośredniego w postaci gazu pieprzowego aby uniemożliwić uwolnienie osób zatrzymanych. Te trzy zatrzymane osoby to dwaj mężczyźni w wieku 27 i 44 lat oraz 34-letnia kobieta. To osoby, które były wcześniej notowane przez policję, także za przestępstwa zbliżone do tego o którym powiedziałem. ta zdecydowana i szybka reakcja policji zapobiegła dalszej eskalacji tych agresywnych zachowań i spowodowała ucieczkę innych osób atakujących policjantów a przede wszystkim zapewniła bezpieczeństwo pozostałym uczestnikom tego zgromadzenia - mówił podczas konferencji prasowej Szymczyk.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań