Marka W. o gwałty oskarżyły dwie kobiety. Pierwsza z nich miała być siłą zmuszana do stosunków płciowych co najmniej 11 razy. Kiedy odmawiała, pracodawca miał grozić jej pozbawieniem życia oraz skrzywdzeniem dziecka. W przypadku drugiej pracownicy chodziło o kilkadziesiąt stosunków w ciągu dwóch lat. Kobieta miała być szantażowana kompromitującymi zdjęciami, które Marek W. przechowywał w swoim sejfie.
W sprawie gwałtów Marek W. usłyszał wyrok ośmiu lat więzienia.
Na kolejne pięć lat sąd w Zielonej Górze skazał go za wyłudzenie czterech milionów unijnych dotacji.
Ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości
Marek W. unikał kary: zasypywał sądy coraz to nowymi wnioskami, przedstawiał zwolnienia lekarskie, zmieniał adresy zamieszkania i zameldowania, utrudniając w ten sposób dostarczenie pism sądowych.
W końcu w 2017 roku sąd i prokuratura z Zielonej Góry wydały za nim dwa oddzielne listy gończe. W tym czasie Marek W. wyjechał już z Polski. A za jego poszukiwania zabrali się "łowcy głów", czyli policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych KWP w Poznaniu, ci sami którzy na Malcie odnaleźli podejrzanego o makabryczną zbrodnię Kajetana P.
W 2018 roku policjanci dostali sygnał, że W. wrócił do Polski i prawdopodobnie ukrywa się w okolicach Leszna. Dzięki pokaźnemu majątkowi, mężczyzna co chwila zmieniał mieszkania, zmienił styl ubierania się, zapuścił brodę i wąsy. Ale policjantom udało się go w końcu odnaleźć w miejscowości Góra obok Leszna. Zatrzymano go kilka dni temu i jednocześnie kilka dni przed rozprawą w sądzie apelacyjnym w sprawie gwałtów.
Teraz skierowano go na obserwację
Podczas niej, sędzia Henryk Kaczmarek uznał, że konieczne będzie przeprowadzenie badań przez biegłych psychiatrów. Marek W. przejdzie je w warunkach aresztu śledczego. Badanie odbędzie się 18 marca. Po nim biegli mają miesiąc na sporządzenie ekspertyzy. Potem wnioski z obserwacji trafią do sądu.
Obrońca Marka W. przekonuje, że jego klient jest niewinny. I chce uchylenia skazującego wyroku. Jednocześnie dodaje: - Linią obrony na pewno nie jest to, że oskarżony jest niepoczytalny. Ten wniosek musiał zostać złożony, ponieważ oskarżony dysponował dokumentami, które wskazywały, że leczył się psychiatrycznie, a w takich przypadkach sąd zawsze powołuje biegłego - wyjaśnia Krzysztof Szymański, obrońca Marka W.
Jak dodał, złożyli kilkadziesiąt wniosków dowodowych i sąd jeszcze ich do końca nie rozstrzygnął.
Obrona: wcześniej się nie stawiał
Adwokat pokrzywdzonych kobiet zwraca uwagę, że oskarżony był już przebadany i nie stwierdzono wtedy u niego żadnych przypadłości psychicznych.
- Obrońcy podnoszą argument, że tamta opinia może być nie do końca prawdziwa i chcieli jej powtórzenia. Ale w tym postępowaniu oskarżony miał wyznaczone terminy tych badań przez biegłych psychiatrów i się na nich nie stawiał! W związku z tym, w momencie, kiedy się nie stawiał, sąd zwrócił się do biegłych, żeby ustosunkowali się czy są w stanie wydać opinię na podstawie akt. I wydali taką opinię - zwraca uwagę Michał Sienkiewicz, pełnomocnik pokrzywdzonych.
Autor: FC/ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań