- Jedni mają karnawał w Rio, my mamy korowód ciot - cieszy się Miłosława Nowicka z Gminnego Ośrodka Kultury w Połajewie (woj. wielkopolskie). Czarownice, czyli - jak mawiają miejscowi - cioty, już po raz trzeci spotkały się w tej miejscowości.
Kobiety, przebrane za czarownice przeszły w barwnym korowodzie przez połajeckie ulice, by zakończyć swój marsz śpiewami i tańcami.
"Tradycjna powinna trwać"
- Mamy tu cioty z całego kraju, jest nawet jedna góralka. Wszystkich kobiet jest ponad 30. Planujemy ożywić pewną tradycję regionalną. O połanieckich ciotach dalej się mówi, choć najciszej mówią sami mieszkańcy. A tradycja powinna trwać - przekonuje Miłosława Nowicka.
Według lokalnej tradycji, cioty były kobietami obdarzonymi wielką, życiową mądrością, potrafiły też używać magii, często pomagały innym ludziom, np. przy porodach. Ale potrafiły także zaszkodzić. - Czarownica potrafiła "ociotować dziecko", czyli sprawić, żeby przez cały dzień płakało - opowiada Nowicka i dodaje, że dziś prawdziwych ciot już nie ma, a kobiety uczestniczące w korowodzie chcą jedynie przypomnieć tradycję.
Odznaka i legitymacja
Tegoroczny korowód zatrzymał się na miejscu legendarnego sabatu, czyli Tarnowej Górce. Tam odbyła się oficjalna część zlotu – przywitanie, sprawozdanie z działalności zarządu w czasie między zlotami, plany na kolejny rok.
Każda z pań obdarowana została odznaką i Legitymacją Cioty Połajewskiej. Nie zabrakło też obrzędowych przyśpiewek i tańców oraz tradycyjnej magicznej mikstury. Potem kobiety udały się do Gminnego Ośrodka Kultury na wspólną kolację.
- To świetna okazja do integracji międzypokoleniowej. W korowodzie szły kobiety o różnych zawodach. Szły pielęgniarki, nauczycielki i emerytki. Kompletny przekrój przez pokolenia i zawody - podsumowała Nowicka.
Autor: kk/b / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: GOK w Połajewie