10 lat więzienia grozi 27-latkowi zatrzymanemu w związku z pożarem składowiska opon, do którego doszło w sobotę nad ranem w Koninie (woj. wielkopolskie). Mężczyzna przyznał się do podpalenia. Sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt.
W sobotę funkcjonariusze zatrzymali jedną osobę w związku z pożarem składowiska opon, do którego doszło tego dnia nad ranem.
Policjanci przeprowadzili eksperyment procesowy z mężczyzną. - 27-letni Grzegorz B. usłyszał zarzut podpalenia składowiska opon w Koninie - poinformowała w poniedziałek prokurator Ewa Woźniak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Podpalił składowisko "z powodów osobistych"
Prowadzone w tej sprawie śledztwo wszczęto pod kątem zanieczyszczenia środowiska w wielkich rozmiarach. - Podejrzany przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia - zaznaczyła prokurator. Jak wskazała, mężczyzna miał powiedzieć śledczym, że podpalił składowisko "z powodów osobistych".
Woźniak potwierdziła też wcześniejsze, nieoficjalne informacje, że zatrzymany w tej sprawie mężczyzna pracował w pobliżu składowiska, które podpalił. Nagrała go kamera monitoringu. W momencie podpalania składowiska był trzeźwy. 27-latek nie był wcześniej karany za tego typu przestępstwa.
Prokuratura złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Jak przekazał oficer prasowy konińskiej policji Sebastian Wiśniewski, sąd przychylił się do wniosku i aresztował mężczyznę na okres trzech miesięcy. Za podpalenie, zgodnie z Kodeksem karnym, grozi do 10 lat więzienia.
Pożar składowiska opon w Koninie. Z ogniem walczyło 200 strażaków
W niedzielę rano pożar składowiska został dogaszony. - W tej chwili, w celu dozorowania pogorzeliska, na miejscu są dwa zastępy strażaków. Temperatura na zewnątrz jest dość wysoka, wieje lekki wiatr, a to sprzyja powstawaniu ewentualnych kolejnych zarzewi ognia. Dlatego dla bezpieczeństwa strażacy zostaną tam do wieczora - mówił w niedzielę starszy kapitan Sebastian Andrzejewski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Koninie.
W akcji gaśniczej uczestniczyło około 200 strażaków z 50 jednostek. Jak zaznaczył st. kpt. Andrzejewski, nie było osób poszkodowanych.
Kłęby dymu nad miastem. Był apel o zamykanie okien
- Kłęby dymu z palących się opon sięgały bardzo wysoko i były widoczne z odległości kilkunastu kilometrów. Na szczęście pożar wybuchł na terenie, gdzie znajdują się głównie zabudowania gospodarcze, dlatego nie było potrzeby ewakuacji - wyjaśnił st. kpt. Andrzejewski.
- Mimo wszystko apelowaliśmy do mieszkańców, aby w miarę możliwości nie otwierali okien, by nie wdychać szkodliwego dymu - podkreślił.
Specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Poznania zbadała stan zanieczyszczenia powietrza toksycznymi oparami w okolicy budynków mieszkalnych, które znajdują się daleko od miejsca pożaru i nie stwierdziła zagrożenia dla mieszkańców. Na miejscu pracowała również policja, zarządzanie kryzysowe i pracownicy inspektoratu ochrony środowiska.
Koniński magistrat poinformował w sobotę, że przeciwko spółce składującej odpady toczy się postępowanie karne, a samorząd wycofał zezwolenie na zbieranie odpadów, wzywał do likwidacji składowiska, nałożył też grzywnę na zarządcę, ale okazała się ona nieściągalna. W informacji magistratu zaznaczono, że składowisko było regularnie kontrolowane, także za pomocą drona.
Źródło: Kontakt 24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań