Awaria za awarią - tak wyglądał ostatni tydzień na poznańskim Starym Rynku. Brak prądu przerywał imprezy, paraliżował prace restauracji czy sklepów. Jak się okazało, winne były szczury, które przechodząc pod ziemią powodowały przepięcia kabla. Problem nie powinien już się powtarzać - pracownicy Enei wymienili kabel na nowy. - Powinien być bardziej odporny na te przepięcia - mówią.
Przez awarie prądu sparaliżowana była prace kilkudziesięciu pubów, restauracji, sklepów i punktów usług w samym sercu miasta. Pracownicy spółki Enea, która zaopatruje miasto w prąd, dotarli do źródła problemu. Okazało się nim siedlisko szarych gryzoni przy ul. Koziej.
Przez szczurze szlaki
Szczury jednak nie przegryzały kabla. Po prostu pod nim przechodziły.
- Wchodząc do stacji transformatorowej powodowały przepięcia na tym kablu i go osłabiały. Ten kabel, po dużej ilości przepięć, był osłabiony i powodował awarie - wyjaśnia Mateusz Gościniak ze spółki energetycznej Enea.
Teraz problemy z prądem powinny już zniknąć. - W czwartek wymieniliśmy ten kabel. Od piątku prąd płynie już nowym. Do przepięć powodowanych przez szczury już nie powinno dochodzić - mówi Gościniak.
Jak dodaje, dotychczasowy kabel spełniał wszelkie standardy i normy bezpieczeństwa. - Staraliśmy się go łatać, ale gdy okazało się to nieskuteczne - problemy pojawiały się w innych miejscach. Teraz, na całej długości położyliśmy kabel, który jest bardziej odporny, stabilny i ma nowsze izolacje - wyjaśnia Gościniak.
Podłoga jak ser szwajcarski
Stowarzyszenie Wrocławska, które skupia okolicznych przedsiębiorców. zwraca też uwagę na to, że podłoga w rozdzielni energetycznej "wygląda pod spodem jak ser szwajcarski - pełno tam kanałów wydrążonych właśnie przez te zwierzęta".
Jak mówi Gościniak, problem jest im znany. - Będziemy zabezpieczać tą stację, łącznie z wylaniem całej posadzki i zrobieniu podstawowych podmurówek w środku - zapewnia.
Sanepid nie widzi problemu
Szczurzy problem jednak rozwiązany jest jedynie połowicznie. Na podwórku przy ulicy Koziej wciąż roi się od gryzoni. Nie pomagają ani przeprowadzana co wiosnę akcja deratyzacyjna ani interwencja specjalistycznej firmy, którą wynajęli miejscowi restauratorzy.
Zdaniem Stowarzyszenia Wrocławska, ilość szczurów w tym miejscu może oscylować wokół 200-300 sztuk. "Może należałoby przeprowadzać ogólnomiejską akcję wykładania trutek na gryzonie nie tylko na wiosnę, ale także drugi raz w roku latem, a może nawet trzeci raz jesienią, gdy gryzonie wracają z pół i szukają w mieście ciepłych i bogatych w pożywienie miejsc na przezimowanie" - sugerują.
Na to jednak nie ma co liczyć. Sanepid przekonuje, że o żadnej pladze szczurów nie ma mowy. W tym roku otrzymali jedynie siedem zgłoszeń dotyczących szczurów w mieście. Jedynie jedno z nich odnotowano jako "poważny przypadek" - dotyczyło ono pogryzienia człowieka przez szczura. - Trzeba było podać szczepionkę przeciwko wściekliźnie - mówi Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.
Autor: FC/sk / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | W. Woźniak