Pod Świebodzinem (woj. lubuskie) strażacy ratowali konia, który wbiegł na zamarznięte jezioro. Lód pod jego ciężarem załamał się i zwierzę zaczęło tonąć.
We wtorek o godzinie 11.47 strażacy ze Świebodzina odebrali zgłoszenie o koniu, który zerwał się z liny i wszedł na zamarznięte jezioro w miejscowości Przełazy.
Na miejsce wysłano strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Świebodzinie i z OSP Lubrza.
Wyłączyli koguty
- Zastępy, które przybywały na miejsce zdarzenia, wyłączyły sygnały dźwiękowe, by nie spłoszyć zwierzęcia - mówi Sebastian Piotrowski ze świebodzińskiej straży pożarnej.
Koń znajdował się około 50 metrów od brzegu. - Niestety nasz przyjazd spłoszył go i zaczął uciekać po zamarzniętym jeziorze na odległość 200 metrów - tłumaczy Piotrowski.
Lód w każdej chwili mógł się pod nim zarwać. Dlatego strażacy chcieli go jak najszybciej sprowadzić na brzeg. - Dwóch ratowników wyposażonych w kamizelki ratunkowe, ubrania wypornościowe i sanie lodowe, asekurowanych przez kolegów z brzegu, obeszło konia i próbowało odciąć mu drogę ucieczki. Koń zawrócił i zaczął kierować się do brzegu, gdzie czekali na niego ratownicy - wyjaśnia Piotrowski.
Wycinali lód
Niestety 15 metrów od brzegu lód się zarwał. - Ratownicy szybko zareagowali: przypięli do uprzęży linę, by nie doszło do zanurzenia głowy zwierzęcia i cały czas asekurowali konia - tłumaczy Piotrowski.
W ruch poszły też piły łańcuchowe, którymi strażacy wycinali lód. - Wycięli w ten sposób kanał, który umożliwił wyprowadzenia konia na brzeg - mówi Piotrowski.
Po wydobyciu natychmiast ogrzali zwierzę i przekazali właścicielowi.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: PSP Świebodzin