Eryk J., oskarżony o brutalny mord rodziców swojej byłej ciężarnej dziewczyny, usłyszał kolejne zarzuty. Mężczyzna częściowo przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura chce, żeby 22-latka przebadał biegły psychiatra.
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim kontynuuje postępowanie w sprawie nożownika, który zaatakował rodzinę z Cerekwicy Starej.
Podejrzany to 22-letni Eryk J. z Jarocina. Mężczyzna miał pojawić się w ich domu, gdy ci już spali.
Na miejscu zginęło 59-letnie małżeństwo. Ranne zostały ich córki - ciężarna wówczas 25-letnia Natalia i jej o trzy lata młodsza siostra Beata.
25-letnia Natalia to była partnerka Eryka J.
Usłyszał kolejne zarzuty
Do tej pory 22-latek usłyszał cztery zarzuty. Dwa dotyczą zabójstwa osób w wieku 59 lat, a dwa - usiłowania zabójstwa kobiety i nienarodzonego dziecka.
Ta lista właśnie się wydłużyła.
- Uzyskaliśmy opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej i w oparciu o nie uzupełniono mężczyźnie zarzuty o dwa kolejne. Jeden z nich dotyczy usiłowania zabójstwa jednej z pokrzywdzonych osób. Drugi dotyczy spowodowania obrażeń ciała, które skutkowały obrażeniami narządów powyżej 7 dni - mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Eryk J. częściowo przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień.
Śledczy cały czas czekają na wyniki zabezpieczonych na miejscu zbrodni materiałów biologicznych. Meler zapowiedział również, że prokuratura chce, by Eryka J. przebadał biegły psychiatra.
22-latek przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.
Zaatakował, gdy spali
Do tragedii doszło w nocy z 14 na 15 marca. To wtedy Eryk J. miał zaatakować rodzinę w domu w Cerekwicy Starej.
- Ja miałam taki odruch, że chciałam ściągnąć mu kominiarkę, nie wiem, twarz odsłonić. Chciałam dowiedzieć się, kto to. On mi nożem po dłoni przejechał… No i wtedy ja zaczęłam krzyczeć, a on uciekł prosto do pokoju Natalii - mówiła Anna, jedna z córek zamordowanego małżeństwa.
Gdy 22-latek znalazł się już w pokoju byłej dziewczyny, miał kilkakrotnie zranić ją nożem w brzuch. Lekarze musieli wykonać cesarskie cięcie, a noworodka wprowadzić w stan hipotermii. Po półtora miesiąca stan Adasia poprawił się na tyle, że lekarze wypisali go do domu.
- Wszystkie narządy podjęły swoją czynność. Oddycha sam. Nie ma żadnych kłopotów z oddychaniem, oddycha powietrzem atmosferycznym. Trawi pokarm. Obserwujemy bardzo uważnie jego rozwój neurologiczny, bo teraz o niego się najbardziej troszczymy - tłumaczyła dr Katarzyna Bierła ze szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
Adaś dochodzi do pełni zdrowia pod czujnym okiem mamy.
- Wiem, że poznaje mój głos. Najbardziej mi zależy, żeby sprawca dostał sprawiedliwy wyrok i żeby z Adasiem było wszystko w porządku - powiedziała 25-letnia Natalia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN24 Poznań/Fakty w Południe
Źródło zdjęcia głównego: TVN24