W sobotę około godz. 22 dyżurny komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostrzeszowie odebrał wezwanie do wypadku na ul. Sikorskiego w Kobylej Górze (woj. wielkopolskie).
- Ze zgłoszenia wynikało, że samochód osobowy uderzył w drzewo i że o własnych siłach opuściły go dwie osoby. Zgłaszający to przypadkowy przechodzień. Dyżurnemu przekazał jeszcze, że z uszkodzonego pojazdu nie wyciekają żadne płyny - mówił Radosław Gatkowski, rzecznik PSP w Ostrzeszowie.
Na miejsce zadysponowano straż pożarną z Ostrzeszowa i z Kobylej Góry, policję oraz pogotowie.
"Zastęp OSP Kobyla Góra pierwszy dotarł na miejsce. Zastaliśmy tam rozbity samochód marki BMW. Osób poszkodowanych nie było. Samochód nie posiadał tablic rejestracyjnych. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca wypadku" - podało OSP w komunikacie.
🚨🚨🚨 ALARM 🚨🚨🚨 Dziś o 22:04 zostaliśmy zadysponowani do zdarzenia drogowego na ul. Sikorskiego. Po dotarciu na miejsce...
Posted by OSP Kobyla Góra on Saturday, June 6, 2020
Co stało się z kierowcą?
Okoliczności tego zagadkowego zdarzenia wyjaśniała ostrzeszowska policja. Funkcjonariusze sprawdzili teren w pobliżu miejsca kolizji, ale nikogo nie znaleźli. Mimo to sprawę udało się rozwiązać jeszcze w weekend.
- W niedzielę do komendy zgłosił się obywatel Ukrainy, który oświadczył, że to on kierował bmw. Potwierdził też informacje, które otrzymaliśmy w zgłoszeniu. Oprócz niego w aucie znajdował się jeszcze pasażer. W zderzeniu nikt nie ucierpiał, a kierowca uciekł, bo jego prawo jazdy straciło ważność. Obawiał się konsekwencji. Został ukarany wysokim mandatem karnym - mówi tvn24.pl sierżant Martyn Kowalczyk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Ostrzeszowie.
Autorka/Autor: aa/ks/gp
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: OSP Kobyla Góra