Syn regularnie pił, wszczynał awantury, bił i szarpał matkę. W weekend posunął się krok dalej. Wojciech P. ze złości wrzucił kobietę do podwórkowej studni. - Nie potrafił wskazać powodów swojego zachowania - informuje prokuratura.
Do tragedii doszło w Złotnikach pod Poznaniem. Ciało ofiary odnaleziono w poniedziałek. Policja i prokuratura były oszczędne w podawaniu informacji. Pewne było, że w sprawie zwłok 60-letniej kobiety w studni zatrzymano 35-letniego mężczyznę.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu poinformowała, że śmierć kobiety bez wątpienia nie była przypadkowa. Śledczy ujawniają teraz szczegóły i okoliczności mordu.
"Chwycił oburącz i wrzucił do studni"
Zatrzymany mężczyzna to syn kobiety. Wojciech P. mieszkał razem z matką Marią od momentu wyjścia z więzienia (10 marca). Odbywał tam karę za znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Jak ustalili śledczy, nadużywał alkoholu, często upijał się. Matka wielokrotnie zwracała mu uwagę, żądając, by przestał pić.
To w nocy z soboty na niedzielę doszło do tragicznej w skutkach awantury. Podczas kłótni mężczyzna wpadł w szał, zaczął niszczyć wyposażenie domu, a kiedy matka chciała zadzwonić po pomoc, podbiegł do niej i zaczął ją szarpać.
- Wykorzystując przewagę nad drobną kobietą, Wojciech P. chwycił ją oburącz, wyszedł z mieszkania i wrzucił matkę do znajdującej się na podwórzu studni wypełnionej wodą - czytamy w komunikacie prokuratury.
Po upływie kilkunastu godzin powiedział o tym znajomym, którzy powiadomili policję. Mężczyznę zatrzymano w jego domu.
Przyznał się do winy
Co było bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety? Ujawniły to wyniki sekcji zwłok. - Maria P. miała na ciele ślady otarć i sińce, a całość obrazu sekcyjnego wskazuje na śmierć w wodzie - informuje prokuratura.
Oznacza to, że kiedy Wojciech P. wrzucał matkę do studni, kobieta jeszcze żyła.
Śledczy przesłuchali już 35-latka. Jest podejrzany o popełnienie zabójstwa. Przyznał się do zarzucanego czynu, ale "nie potrafił wskazać powodów swojego zachowania i jednocześnie nie dopuszcza do siebie myśli o zabójstwie matki".
Sąsiedzi słyszeli krzyki
O kłótniach matki z synem było w okolicy głośno już od dawna. Mieszkańcy Złotnik potwierdzają zgodnie, że syn wykazywał się agresją. Z ich relacji wynika, że raz tak dotkliwie pobił matkę, że trafiła do szpitala, a później długi czas kulała.
Tragiczna noc również nie umknęła ich uwadze. - Tej nocy były hałasy, przed północą i pierwszą. Kobieta chyba uciekała drogą, a wcześniej jej syn krzyczał i ją wyzywał. Wcześniej były podobne przypadki. On się awanturował, ona prosiła o pomoc - mówi mieszkanka wsi.
Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.
Autor: ww/gp/jb / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24