16-latek zmarł po wypadku w skateparku. Koniec śledztwa prokuratury

16-latka nie udało się uratować
Tragedia w kaliskim skateparku
Rower był sprawny, stan techniczny elementów skateparku nie budził żadnych zastrzeżeń - ustalili śledczy, którzy badali okoliczności tragicznego wypadku 16-latka z Kalisza. Chłopak trafił do szpitala po tym, jak uderzył głową o beton. Nie udało się go uratować. Wiadomo, że nie miał na sobie kasku. W tej sprawie nikt nie usłyszał zarzutów. - Postępowanie zostało umorzone - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej z Ostrowa Wielkopolskiego.

Wypadek miał miejsce 18 maja ubiegłego roku przy ulicy Parkowej w Kaliszu. 16-letni Dominik jeździł tam na rowerze. W pewnym momencie, kiedy wykonywał skok, przewrócił się na betonowe podłoże. Pierwszej pomocy udzielali mu koledzy, którzy szybko wezwali na miejsce służby. 16-latka przetransportowano do szpitala. - Natychmiast przeszedł diagnostykę i został skierowany na tomograf i blok operacyjny – informował w maju rzecznik prasowy szpitala w Kaliszu Paweł Gawroński. Niestety lekarzom nie udało się uratować nastolatka - zmarł tej samej nocy.

Niedługo później ruszyło postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci młodego rowerzysty. Szczegóły tragedii zbadali śledczy z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Przesłuchali świadków, sprawdzili stan urządzeń

- Przesłuchano ustalonych świadków, uzyskano opinie biegłych różnych specjalności, w tym specjalistów z zakresu medycyny sądowej, rekonstrukcji wypadków komunikacyjnych, techniki urządzeń rozrywkowych a także zabezpieczono dokumentację kontroli technicznej urządzeń skateparku - wylicza Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Śledczy potwierdzili pierwsze ustalenia policjantów: 16-latek tamtego dnia, kiedy wykonywał ewolucje na swoim rowerze, nie miał na głowie kasku. - Nieszczęśliwie upadł na betonowe podłoże doznając obrażeń ciała, które pomimo udzielonej szpitalnej pomocy medycznej doprowadziły do jego zgonu - informuje Meler.

Ustalono też, że kiedy chłopak wykonywał trik, jego rower był w pełni sprawny. - Dodatkowo biegły z zakresu rzeczoznawstwa technicznych urządzeń rozrywkowych w wydanej opinii wskazał, że skatepark jak i znajdujące się na nim przeszkody były przystosowane do wykonywania trików, grindów oraz slajdów przy pomocy rolek, deskorolek i rowerów - dodaje prokurator.

- W świetle poczynionych ustaleń wskazujących, że do zdarzenia doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, postępowanie wobec braku znamion czynu zabronionego zostało umorzone - kończy Maciej Meler..

Czytaj także: