Sąd Najwyższy wydał orzeczenie w sprawie podżegania do zabójstwa poznańskiego dziennikarza, Jarosława Ziętary. Kasacja złożona przez prokuraturę została oddalona. To oznacza, że były senator Aleksander Gawronik został ostatecznie uniewinniony. - Sprawa, która się toczy 32 lata i w gruncie rzeczy nie doprowadza do żadnego efektu, to porażka organów ścigania państwa polskiego na ogromną skalę – mówił uzasadniając postanowienie Sądu Najwyższego sędzia Jerzy Grubba.
Prokuratura oskarżyła senatora z lat 90. Aleksandra Gawronika (zgadzał się na publikację nazwiska podczas procesu obu instancji) o to, iż nakłaniał pracowników ochrony firmy Elektromis do zabójstwa poznańskiego dziennikarza, który zaginął w 1992 roku. Według śledczych powodem zniknięcia dziennikarza mogło być jego zainteresowanie tzw. szarą strefą gospodarczą oraz planowane przez niego publikacje na ten temat.
Sądowa batalia trwała 8 lat
Proces Gawronika toczył się przed poznańskim sądem okręgowym od stycznia 2016 roku. W lutym 2022 roku sąd nieprawomocnie uniewinnił byłego senatora. Prokuratura złożyła apelację. W mowach końcowych domagała się uchylenia orzeczenia sądu pierwszej instancji i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania.
Tak się nie stało, bo poznański sąd apelacyjny oddalił apelację w styczniu br. i utrzymał uniewinnienie w mocy.
Wówczas po ogłoszeniu przez sąd orzeczenia Aleksander Gawronik powiedział dziennikarzom, że cała sprawa nieodwracalnie zmieniła jego życie. - Trudno zachować pozycję, twarz, nazwisko w sytuacji, kiedy wszyscy opowiadają dyrdymały. Pan prokurator, który stoi za moimi plecami znakomicie umie manipulować dziennikarzami, to jest naprawdę znakomity fachowiec od tego, gorzej z dowodami - mówił Gawronik.
Z wyrokiem sądu nie zgadzał się autor aktu oskarżenia prokurator Piotr Kosmaty.
- Całkowicie nie zgadzam się z dzisiejszym orzeczeniem sądu, jak państwo słyszeliście w jego uzasadnieniu, były poddane ocenie te same dowody jak przez sąd I instancji, po prostu sąd inaczej ocenia te dowody, zmierzając do tego, że świadkowie są niewiarygodni. Natomiast ja uważam, że ten materiał dowodowy, który został zgromadzony na etapie śledztwa, jak i później w całym procesie w pełni wykazał, że Aleksander Gawronik dopuścił się tego czynu no i będę korzystał do końca ze wszystkich możliwości prawnych, aby mówiąc kolokwialnie walczyć o sprawiedliwość, a mianowicie doprowadzić do skazania pana Gawronika - mówił w styczniu br. Piotr Kosmaty.
"To porażka organów ścigania państwa polskiego na ogromną skalę"
Piotr Kosmaty zapowiedział, że będzie do końca korzystał ze wszystkich możliwości prawnych. Tak też zrobił. Prokuratura złożyła kasację, a tę 19 grudnia br. rozpoznano w Izbie Karnej Sądu Najwyższego. Kasacja została oddalona jako "oczywiście bezzasadna". To oznacza, że Aleksander Gawronik został ostatecznie uniewinniony.
- Trzeba się zgodzić, że ta sprawa – sprawa, która się toczy 32 lata i w gruncie rzeczy nie doprowadza do żadnego efektu, to porażka organów ścigania państwa polskiego na ogromną skalę – mówił uzasadniając postanowienie Sądu Najwyższego sędzia Jerzy Grubba. Jak dodał, wprawdzie mieliśmy do czynienia z zaangażowaniem organów państwa w celu wykrycia sprawców, ale "efekty tej sprawy są mizerne".
Sędzia nawiązał do słów wypowiedzianych podczas rozprawy przed sądem przez obrońcę Gawronika mec. Pawła Szwarca, który ocenił, że sprawa zaginionego w 1992 r. Ziętary należy do trzech największych porażek wymiaru sprawiedliwości III RP – obok sprawy zabójstwa gen. Marka Papały oraz morderstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony.
Sędzia Grubba odniósł się do zeznań świadka B. - Przyglądając się temu, co zostało powiedziane przez świadka B. można dopatrzyć się około 12 wersji zdarzenia - zaznaczył sędzia. Jak dodał "w sytuacji, gdy mamy świadka, który jest skazany na dożywotnie pozbawienie wolności z ograniczeniem możliwości opuszczenia zakładu karnego do 35 lat, to on wyraźnie mówi: "obiecano mi, że skorzystam z prawa łaski i wiele powiedziałbym, żeby z tego prawa łaski skorzystać". - Ani prokuratura, ani sąd nie były w stanie przedstawić podczas długoletniego procesu takich dowodów, które zweryfikowałyby zeznania świadka B. - mówił sędzia Grubba.
Według prokuratora to nie jest porażka
Oskarżający w tej sprawie prok. Piotr Kosmaty powiedział dziennikarzom po orzeczeniu Sądu Najwyższego, że nie czuje porażki. - Gdybym dysponował tym samym materiałem dowodowym dzisiaj, zdecydowałbym się na oskarżenie – zaznaczył. Jak dodał intencja, która w tej sprawie przyświecała, to także "chęć doprowadzenia do ujawnienia pewnych faktów, jak to wszystko funkcjonowało". Obecny w SN Gawronik wyraził satysfakcję z czwartkowego orzeczenia. - Ale 10 lat postępowania – tego się nie cofnie – dodał jednocześnie Gawronik.
Ciała dziennikarza nigdy nie odnaleziono
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i z "Gazetą Poznańską". Ostatni raz widziano go 1 września 1992 r. Rano wyszedł z domu do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej". W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków