Grzegorz P. oślepił Milenę, pobił ją, zgwałcił i przetrzymywał w kawalerce. Jego brat, Paweł P. przez dwa dni był świadkiem tragedii kobiety: przebywał w tym samym mieszkaniu. Nie zadzwonił jednak po policję ani pogotowie. Usłyszał w poniedziałek wyrok za nieudzielenie pomocy ofierze. - Skala bólu, obrażeń odniesionych przez poszkodowaną, może być porównana tylko i wyłącznie do tortur stosowanych w średniowieczu - uzasadniała wyrok sędzia.
Paweł P. został skazany na trzy miesiące bezwzględnego więzienia i dziewięć miesięcy nieodpłatnych prac społecznych. Musi też zapłacić 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia Milenie W. Wyrok nie jest prawomocny.
On cierpiała, oni pili alkohol
Sędzia podkreślała, że trudno uwierzyć w wersję, jakoby Paweł P. nie miał pojęcia o fatalnym stanie oślepionej Mileny.
- Mieszkanie było kawalerką o powierzchni nie większej niż 30 metrów kwadratowych, przez 48 godzin znajdowała się tam pokrzywdzona, Grzegorz P. oraz Paweł P. i jego matka. Trudno jest sądowi uwierzyć w słowa oskarżonego, który twierdzi, że nie dostrzegał on obrażeń na ciele pokrzywdzonej - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Prywata.
Paweł P. próbował też tłumaczyć się strachem przed własnym bratem. - Nie stał jednak (strach-red.) na przeszkodzie, żeby pan Paweł z bratem mogli spożywać w mieszkaniu alkohol - dodała sędzia.
Podkreśliła, że przez dwa dni, które Milena W. spędziła w kawalerce braci, zdarzyła się krótka chwila, w której Grzegorz P. wyszedł z domu. Paweł mógł wezwać wtedy pomoc, albo chociaż poinformować rodzinę pokrzywdzonej kobiety o tym, co się z nią dzieje.
W uzasadnieniu sędzia przypomniała jak bardzo musiała cierpieć niewidoma dzisiaj Milena W.: - Jak przedstawiał to biegły Czesław Żaba, skala bólu obrażeń odniesionych przez poszkodowaną może być porównana tylko i wyłącznie do tortur stosowanych w średniowieczu.
Paweł P. nie stawił się na ogłoszeniu wyroku. Siedział przed salą sądową.
Wgniótł kciukami gałki oczne
Milena W. pod koniec października 2015 roku uczestniczyła w libacji alkoholowej, którą w piwnicy jednego z bloków urządził recydywista - 44-letni Grzegorz P.
Po skończonej imprezie mężczyzna nie chciał wypuścić 23-latki. W brutalny sposób oślepił ją, wgniatając kciukami z ogromną siłą gałki oczne, a następnie bił ją i zgwałcił. Grzegorz P. przez kilka dni więził pokrzywdzoną w piwnicy, a później w swoim mieszkaniu, w którym w tym czasie przebywali jego brat i matka. Młodej kobiecie nie udzielono żadnej pomocy.
Brat Grzegorza usłyszał w kwietniu zarzut nieudzielenia pomocy. - Paweł P. nie udzielił jakiejkolwiek pomocy pokrzywdzonej, znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo powstania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - tłumaczyła w kwietniu Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Podejrzany nie przyznawał się do winy.
Matce braci P. nie postawiono żadnych zarzutów. - Stwierdziliśmy, w oparciu o inne postępowania, że z powodu ciężkiej choroby psychosomatycznej, ma ona problemy z postrzeganiem i komunikowaniem się z otoczeniem - tłumaczył w lutym Radosław Krawczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Gnieźnie.
Postępowanie w jej sprawie jest wciąż zawieszone, właśnie ze względu na jej stan zdrowia.
Autor: ww//ec / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24