Rośnie liczba kobiet, które miały paść ofiarą fałszywego profesora. Zamykał się on ze studentkami w sali i nakłaniał do zdejmowania kolejnych części odzieży, żeby zbadać ciepłotę mięśni. W ten sposób miał wykorzystać ponad 300 kobiet. Do pierwszego przypadku miało dojść w 1977 r. Kobieta, którą to wtedy spotkało, sama zgłosiła sie na policję i złozyła zeznania. Wtedy mężczyzna był jeszcze "doktorem". Potem został "profesorem".
- Zgłasza się do nas coraz więcej pokrzywdzonych kobiet. Nawet dziś odebraliśmy telefon od kobiety, która podaje się za ofiarę tego mężczyzny. Z zebranych przez nas informacji wynika, że mężczyzna działał nie tylko na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, ale niemal na każdej uczelni wyższej w Poznaniu - mówi Agata Smiatacz z Komisariatu Policji Poznań-Stare Miasto, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Pierwszy przypadek miał mieć miejsce niemal 40 lat temu, w 1977 r. - Kobieta, która miała paść wówczas jego ofiarą była młodziutka. Nie była jeszcze nawet studentką - wyjaśnia Smiatacz.
Schemat prawie idealny
Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna nigdy nie był pracownikiem żadnej uczelni. Fałszywy naukowiec działał w powtarzalny sposób. - Miał wyrobiony schemat działania, który przez lata okazywał się skuteczny. Początkowo podawał się za doktora, potem "został" profesorem - tłumaczy Smiatacz.
Mężczyzna dbał o wiarygodny wizerunek naukowca - był schludnie ubrany, nosił przy sobie aktówkę. Wyłapywał na korytarzach uczelni studentki, którym tłumaczył, że prowadzi badania antropologiczne. Prosił o udział w badaniach, samemu też oferując swoją pomoc.
Zamykał się ze studentką w sali i nakłaniał do zdejmowania kolejnych części odzieży, żeby zbadać ciepłotę mięśni. Przyklejał wówczas - również do miejsc intymnych - karteczki nasączone wodą.
W tym momencie, niektóre ze studentek odstępowały od "badań". Inne, ufając mężczyźnie, pozwalały na kontynuowanie czynności.
Zaczęło się w październiku
O sprawie zrobiło się głośno na początku października. W trakcie inauguracji roku akademickiego na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, doszło do molestowania. Na policję zgłosiła się studentka, która padła ofiarą mężczyzny podającego się za profesora uniwersytetu. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ
Policjanci, którzy zajęli się sprawą zabezpieczyli dowody przestępstwa, między innymi skopiowali nagrania z monitoringu zainstalowanego w budynku uczelni. Na nagraniach został zarejestrowany wizerunek poszukiwanego mężczyzny. Zdjęcia trafiły do pracowników uczelni. Na początku listopada jeden z pracowników technicznych WFPiK rozpoznał mężczyznę. Zaalarmował policję i tak 69-latek został zatrzymany. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ
Posiedzi dłużej za kratkami
69-latek przebywa w areszcie. Kilka dni temu sąd przychylił się do wniosku o przedłużenie wobec niego aresztu tymczasowego. Postawiono mu zarzuty molestowania seksualnego. Grozi mu za to 8 lat więzienia. Policjanci nie wykluczają postawienia mu kolejnych zarzutów.
Osoby, które mogły zostać pokrzywdzone przez fałszywego naukowca, proszone są o kontakt z Agatą Smiatacz pod numerem telefonu 61 84 12 406.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24