W Krotoszynie były dwie wolne karetki, ale żadna z nich nie zawiozła półrocznego Kubusia do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Mimo że chłopiec połknął agrafkę, a ta utknęła w jego przełyku. Przerażeni rodzice musieli sami przetransportować dziecko. Teraz szpital w Krotoszynie przeprasza za brak karetki. Sprawą zainteresowała się prokuratura.
Szpital w Krotoszynie zakończył wewnętrzne postępowanie w sprawie przyjęcia półrocznego Kubusia, który połknął agrafkę.
W placówce nie ma odpowiedniego sprzętu, by usunąć ciało obce u niemowlaka. Dlatego dziecko skierowano do szpitala specjalistycznego w Ostrowie Wielkopolskim.
Ostre narzędzie tkwiło w przełyku dziecka. Mimo to lekarka nie nakazała transportu chłopca karetką. "Dziecko było dotlenione, nie dławiło się", więc zaproponowała, żeby rodzice pojechali swoim samochodem.
Z duszą na ramieniu pokonali 30 kilometrów. Na ostatnim odcinku o pomoc poprosili policję. Do szpitala dojechali w eskorcie.
"Przyjęcie dziecka zgodnie z procedurami"
Szpital w Krotoszynie opublikował oświadczenie, w którym krok po kroku opisuje, jak wyglądało przyjęcie chłopca. Żeby to ustalić, przeanalizowano dokumentację medyczną oraz zebrano wyjaśnienia personelu.
"(...) stwierdzamy, że przyjęcie dziecka na oddział SOR przebiegło zgodnie z procedurami. Dziecku niezwłocznie po dotarciu na oddział, przeprowadzeniu standardowego wywiadu zostało wykonane RTG klatki piersiowej i jamy brzusznej, dzięki czemu szybko potwierdzono podejrzenie o połknięciu agrafki" - czytamy w specjalnym oświadczeniu szpitala.
Placówka potwierdza, że lekarka, które pełniła dyżur, zbadała dziecko i podjęła decyzję o skierowaniu go na specjalistyczny oddział chirurgii dziecięcej szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
"Była to decyzja prawidłowa pod względem dalszego postępowania. Świadczenie medyczne w tym przypadku zostało więc udzielone".
I do tego momentu nie ma żadnych zastrzeżeń.
Były dwie karetki
Szpital odniósł się do tego, w jaki sposób przetransportowano dziecko do Ostrowa Wielkopolskiego.
"Ubolewamy jednak, że lekarka pełniąca dyżur na SORze, kierując się dobrym stanem zdrowia dziecka w chwili jego pobytu na oddziale, nie podjęła obowiązku zabezpieczenia dowozu dziecka transportem medycznym do szpitala w Ostrowie Wlkp. Była to jej samodzielna decyzja. Za zaistniałą sytuację szpital przeprasza rodziców dziecka" - napisano w komunikacie.
Tym bardziej że w szpitalu były akurat dwie wolne karetki.
"Dyrekcja szpitala ocenia postępowanie lekarki w zakresie przekazania pacjenta do szpitala w Ostrowie Wlkp. jako niewłaściwe" - głosi komunikat.
Lekarka, która przyjęła Kubusia, została poinformowana o wynikach postępowania. Otrzymała też pisemne upomnienie od zastępcy dyrektora SPZOZ ds. medycznych. Dyrekcja zapowiada też nadzór nad dalszą pracą pani doktor.
Sprawą zajmuje się też Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie.
"Większy nacisk na transport"
Szpital się kaja i zapowiada zmiany, żeby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. W komunikacie placówka zapowiada "większy nacisk i uwagę personelu na korzystanie z transportu medycznego - w uzasadnionych przypadkach".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa//ec/kwoj / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Rodzice dziecka/SPZOZ