Przez godzinę krzyczał, w końcu ktoś usłyszał jego wołanie o pomoc. 71-letni mężczyzna spadł z ambony w lesie w okolicach Drezdenka (woj. lubuskie). Nie był w stanie się ruszyć, a nawet sięgnąć po telefon, by wezwać pomoc. Z pomocą przyszły mu spacerowiczki.
Dwie kobiety spacerowały w piątek po lesie na terenie gminy Drezdenko (woj. lubuskie). W pewnej chwili usłyszały wołanie o pomoc. Bez wahania wezwały na miejsce policję.
- Po kilku minutach podkomisarz Emil Skrzypczak i posterunkowy Wojciech Ratajczak byli na miejscu. Od zgłaszających usłyszeli, że wołanie o pomoc słychać nieprzerwanie od kilku minut. Informacja potwierdziła się. Policjanci idąc w kierunku dobiegających krzyków zlokalizowali, pod jedną z ambon, leżącego mężczyznę – poinformował podinspektor Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Spadł z ambony, nie był w stanie się ruszyć
Okazało się, że poszkodowany to 71-letni myśliwy. Mężczyzna spadł z ambony i nie był w stanie się ruszyć. Nie mógł nawet samodzielnie sięgnąć po telefon, by wezwać pomoc. Jego sytuację pogarszał fakt, że w miejscu, w którym się znajdował, nie było zasięgu oraz zapadał już zmierzch. - Dopiero ponad godzinę po upadku krzyki myśliwego usłyszały kobiety, które nie przeszły obojętnie i powiadomiły służby ratunkowe. Dzięki takiej postawie policjanci byli w stanie szybko i skutecznie interweniować – mówi Maludy.
Policjanci, którzy zlokalizowali 71-latka, udzielili mu pierwszej pomocy oraz wezwali karetkę. - Z uwagi na trudny teren funkcjonariusze, wspólnie z ratownikami, przenieśli na noszach rannego mężczyznę do karetki. Myśliwy został przewieziony do szpitala - dodaje rzecznik lubuskiej policji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja