W poniedziałek na jednym z portali społecznościowych, pacjentka szpitala w Pile zamieściła zdjęcie grzybów wyrastających ze ściany. Schowane były za metalową szafką, gdzie mogły się bez przeszkód rozwijać, ponieważ personel odpowiadający za higienę sal najprawdopodobniej zaniedbał procedury czyszczenia. CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE
Jak to się stało, że spore grzyby wyrosły po prostu na ścianie wewnątrz budynku?
- Na podstawie zdjęcia mogę powiedzieć, że są to czernidłaki. Nie jestem w stanie określić, który dokładnie, bo żeby to zrobić, trzeba by podłożyć je pod mikroskop. Niektóre są jadalne, ale czy ten też? Nie wiem - mówi mykolog Wiesław Kamiński.
Grzyby te nie wymagają jakichś specjalnych warunków do rozwoju. W wilgotnych, sprzyjających warunkach grzybnia się rozrasta i zaczyna owocować.
Wyjaśnia to mykolog Justyn Kołek. - Grzyby kapeluszowe wypuszczają zarodniki, które latają dosłownie wszędzie. Dla grzybów najważniejsza jest wilgoć. Kruchaweczki (do których należą czernidłaki - red.) nie prowadzą symbiozy z drzewami. Uprawia się je podobnie jak pieczarki, które potrafią rosnąć w naprawę różnych miejscach. Potrzebują wapnia. Wszystko to znalazły na wilgotnej, zacienionej ścianie w szpitalu - tłumaczy.
Na koniec Kołek ma dobrą radę dla szpitala: - Nie wystarczy wyciąć tych grzybów, bo grzybnia cały czas będzie funkcyjna. Ścianę trzeba skuć, zastosować specjalną chemię na grzyby, a następnie wysuszyć. Dopiero na tak odnowioną ścianę można nałożyć tynk - wyjaśnia.
"Grzyb wielkości mojej ręki"
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Opioła, James Lindsey at Ecology of Commanster CC BY SA Wikipedia, tvn24