W poznańskim Starym Zoo otwarto azyl dla lisów srebrnych, które zostały uratowane z fermy futrzarskiej przez działaczy stowarzyszenia Otwarte Klatki. Pierwsi lokatorzy - Cyryl i Ferdynand - oprócz tego, że znaleźli bezpieczny dom, to z miejsca stali się również symbolem walki z przemysłem futrzarskim.
- Azyl dla lisów to nowa funkcja i wyzwanie dla ogrodów zoologicznych, mianowicie ratowanie dzikich zwierząt, które przez działalność człowieka zostały skazane na cierpienie - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo.
Cyryl i Ferdynand, lisy uratowane, z fermy futrzarskiej otrzymały własny wybieg, a także drewniany domek do dyspozycji. To skrajnie różne warunki do tych, w których dotychczas żyły zwierzęta. Brudne i ciasne druciane klatki pozostaną tylko złym wspomnieniem.
"Nie mieszkamy w carskiej Rosji"
Niektórzy uważają, że zoo nie powinno działać na zasadzie schroniska. Na te zarzuty odpowiada zastępca prezydenta Poznania Tomasz Lewandowski, który był dzisiaj w zoo.
- Misją ogrodów zoologicznych jest przede wszystkim ochrona zwierząt. Trudno mi sobie wyobrazić lepsze działanie edukacyjne niż pokazanie jakiego cierpienia doświadczają te zwierzęta na skutek działania ludzi - mówi.
Na otwarciu azylu pojawił się również celebryta i obrońca praw zwierząt Michał Piróg, zagorzały przeciwnik produkowania i noszenia futer.
- Kiedyś zabijaliśmy zwierzęta, bo nie mieliśmy innego sposobu, jak przeżyć. Skąd wziąć tłuszcz, futra. Teraz mamy ogrzewanie, bawełnę, dużo sztucznych ubrań, które można nosić. A futro już nawet nie jest eleganckie. Kiedyś było symbolem powodzenia, a teraz jest małomiasteczkowe - mówi.
- Nie mieszkamy w carskiej Rosji. Dajmy sobie spokój. Trochę rozsądku i oleju w głowie - apeluje.
Autor: ib/sk / Źródło: TVN24 Poznań