Opowiedzieli o tym jak szukają matki Jaśka. Że sprawdzają kobiety, które były w ciąży, że zwolnili z tajemnicy 125 lekarzy. I dodali, że nie odpuszczą, bo ten kto zadał dziecku kilkanaście ran i wrzucił je do Odry powinien ponieść karę. W odpowiedzi dostali anonim.
Sprawa noworodka wyłowionego z Odry ma swoją sygnaturę. Ale w nowosolskiej prokuraturze mówią o niej "sprawa Jaśka". Nie wiadomo jak dziecko naprawdę miało na imię.
- Nie chciałam, żeby o chłopcu mówiono tak bezosobowo. Dlatego nazwaliśmy go Jaś - mówi prokurator Ewa Antonowicz.
"Sprawa Jaśka" to dla śledczych priorytet. Nie czekają aż kogoś ruszy sumienie. Robią co mogą, by odkryć prawdę o śmierci noworodka. Pokazali już rzeczy znalezione przy dziecku. Chodzili od drzwi do drzwi. Odwiedzali mieszkańców wybranych miejscowości. Sprawdzili przychodnie, schroniska.
O ich staraniach zrobiło się głośno. I to na tyle, że ludzie zaczęli się z nimi dzielić swoimi podejrzeniami. Śledczy pod lupę wzięli jeden z anonimów.
"Była w ciąży, ale dziecka nie ma"
W poniedziałek do nowosolskiej policji przysłano anonimowego e-maila. - Wiemy, że osoba, która go napisała pochodzi z województwa lubuskiego. W swojej wiadomości wskazała sąsiadkę, która miała być w ciąży, ale jej dziecka nikt nie widział - mówi tvn24.pl prokurator Ewa Antonowicz.
Śledczy każdy taki sygnał skrupulatnie sprawdzają.
- Ustalono, że wskazana kobieta jest pod nadzorem kuratora, którego od razu wezwaliśmy na przesłuchanie. Urzędniczka zaprzeczyła doniesieniom o rzekomej ciąży. Mimo to policjanci odwiedzili tę wskazaną w anonimie kobietę i pobrali od niej materiał DNA. Na wyniki trzeba będzie poczekać kilka tygodni - tłumaczy Antonowicz.
Policjanci pobierają DNA od każdej kobiety, co do której jest choć cień podejrzenia, że mogłaby być matką znalezionego noworodka. Do tej pory sprawdzono tak 10 kobiet.
- Otrzymaliśmy już komplet wyników. Wszystkie są negatywne. To znaczy, że żadna z nich nie jest matką Jaśka. Szukamy dalej - zapewnia Antonowicz.
Osiem miesięcy poszukiwań
Ciało noworodka znaleziono 18 czerwca 2018 roku w Nowej Soli. Wędkarz dostrzegł pakunek dryfujący na Odrze. Przyciągnął go do siebie. Otworzył zamek i po kolei zaczął wyciągać rzeczy: koszule, mokre szmaty. W torbie znalazł też owinięte w folię zwłoki noworodka.
Ciało mogło dryfować od pięciu do piętnastu dni. Śledczy przeanalizowali bieg rzeki. Wyszło im, że torbę z ciałem wrzucono do wody na terenie powiatu nowosolskiego lub głogowskiego.
Noworodek miał 43 cm długości. Był w siódmym miesiącu życia płodowego. Na tym małym ciele śledczy naliczyli kilkanaście ran kłutych. Największa mierzyła 3,5 cm. Nie wiadomo, czy dziecko urodziło się żywe i w jakich okolicznościach.
Prokurator prowadząca śledztwo, na czas postępowania, dała chłopcu na imię Jaś. Wstępnie zakwalifikowała sprawę jako dzieciobójstwo.
Profiler: to młoda, drobna kobieta
W śledztwo zaangażowano profilera. Na podstawie zebranych dowodów i ekspertyz powstał profil psychologiczny. Co z niego wynika?
- Matka chłopca może być młodą, drobną kobietą w wieku od 18 do 25 lat. Charakterologicznie to typ introwertyka z cechami neurotycznymi. Kobieta może znajdować się w trudnej sytuacji materialnej. Nie planowała ciąży. Niewykluczone, że nie miała wsparcia najbliższych osób. Mogła bać się napiętnowania w swojej społeczności - wylicza prokurator Antonowicz..
Według biegłego psychologa śledczego nietypowy jest sposób, w jaki porzucono zwłoki dziecka.
- Zazwyczaj kobiety chowają dzieci blisko miejsca zamieszkania. Czym to jest podyktowane? To taka metaforyczna potrzeba więzi. W tym przypadku ktoś wrzucił ciało do torby, a tę do rzeki. Z mojego doświadczenia wynika, że to nie jest zachowanie typowe dla kobiety – mówi dr Bogdan Lach.
Niewykluczone, że kobieta nie działała sama. Śledczy biorą pod uwagę kilka hipotez.
Przesłuchają 125 lekarzy
W październiku prokuratura zdecydowała się na bezprecedensowy krok. Do Sądu Rejonowego w Nowej Soli trafił wniosek o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej 125 lekarzy. To ginekolodzy, lekarze rodzinni i medycy dyżurujący w szpitalach na terenie powiatu nowosolskiego i zielonogórskiego.
Sąd przychylił się do wniosku.
"Nie ma możliwości ustalenia tych faktów za pomocą innych dowodów, np. na podstawie danych uzyskanych z Narodowego Funduszu Zdrowia. W ocenie sądu, dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga zwolnienia z tajemnicy lekarskiej wskazanych osób i wyrażenia zgody na ich przesłuchanie" - uzasadniał Sąd w Nowej Soli.
Przesłuchania ruszyły w grudniu 2018 r.
- Sprawa z Nowej Soli jest precedensowa. Nie przypominam sobie sytuacji, w której sąd zwolniłby z tajemnicy lekarskiej 125 lekarzy w jednej sprawie. Tutaj nie ma innego wyjścia. Prokuratura chce dojść do prawdy, a przesłuchanie lekarzy jest być może na to jedyną szansą. Informacje, których będą udzielać lekarze nie będą dotyczyć wszystkich przyjmowanych przez nich pacjentek, a jedynie tych, które mogłyby okazać się matką tego dziecka - twierdzi dr n. med. Jacek Miarka, przewodniczący Naczelnego Sądu Lekarskiego.
Do tej pory śledczy przesłuchali około 60 lekarzy. Jednocześnie przesłuchują kobiety, które były w ciąży w podobnym czasie co matka Jasia. Do tej pory z 1500 kobiet przesłuchano już 400 mieszkanek powiatu głogowskiego i nowosolskiego.
- Tylko tyle możemy zrobić dla tego maleństwa: odkryć prawdę i ustalić co się stało. Osoba, która to zrobiła powinna ponieść karę - mówi Antonowicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt-Czekała / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24