70 policjantów i strażaków oraz okoliczni mieszkańcy przez blisko pięć godzin poszukiwało w Chodzieży zaginionego 74-latka. Zziębniętego mężczyznę odnalazł 13-letni Wiktor. "Tata, ktoś tam jest!" - krzyknął chłopiec, gdy zauważył postać skuloną pod drzewem.
74-latek wyszedł z domu w Chodzieży po godzinie 13. Gdy przez dłuższy czas nie wracał, rodzina zawiadomiła policję.
- Przed godziną 15 chodzieska policja otrzymała zgłoszenie o zaginięciu starszego mężczyzny. Sytuacja była poważna. Z uwagi na stan zdrowia istniało zagrożenie dla jego życia i zdrowia. To istotna dla policji informacja, która pozwala na zakwalifikowanie takich poszukiwań do pierwszego poziomu - wyjaśnia Karolina Smardz-Dymek z chodzieskiej policji.
Szukali coraz dalej
Początkowo w poszukiwania zaangażowanych było 44 policjantów. Przeczesywali oni tereny wokół miejsca zamieszkania, kolejno wszystkie posesje, a także rozległe tereny pól, łąk, stawów oraz las. Na miejsce skierowano też policyjnego psa z Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu. Do działań włączyli się także mieszkańcy pobliskich ulic. Później o wsparcie poproszono straż pożarną.
- W działaniach poszukiwawczych ze straży pożarnej brało udział sześć zastępów, w sile 26 strażaków - informuje młodszy brygadier Leszek Naranowicz z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Chodzieży. Oprócz strażaków z Chodzieży w akcji brali udział strażacy ochotnicy z OSP w Chodzieży, Podstolicach, Zacharzynie i Milczu.
- Kilkugodzinna akcja, zakrojona na szeroką skalę, doprowadziła w końcu do odnalezienia mężczyzny całego i zdrowego w lesie - podaje Smardz-Dymek.
Reflektory przez moment go oświetliły
Mężczyznę udało się odnaleźć około godziny 19.45. - Kierujący działaniami ratowniczymi dowódca JRG PSP z Chodzieży st. kpt. Maciej Zwierzykowski odnalazł wraz z synem zziębniętą osobę poszukiwaną w lesie pod jednym z drzew - przekazuje Naranowicz.
Jak wyjaśnia mł. kpt. mgr Artur Binkowski, oficer prasowy chodzieskiej straży pożarnej, zadecydował o tym czysty przypadek.
- Zaginionego szukali okoliczni mieszkańcy, w tym 13-letni Wiktor. Było już ciemno i późno, więc ojciec stwierdził, że to najwyższa pora, by wrócił do domu i chciał go kawałek podwieźć. Wsiedli do samochodu i gdy zawracał, to światłami oświetlił drzewa w lesie. Wtedy chłopak krzyknął: "Tata, ktoś tam jest!" - mówi Binkowski.
Chłopak się nie pomylił. Zziębnięty mężczyzna siedział pod jednym z drzew. - Jego spostrzegawczość pozwoliła na znalezienie 74-latka - chwali go Smardz-Dymek.
- Ojciec chłopca przyznał, że on by go nie zauważył, bo skupiał się w tamtym momencie na wykonywanym manewrze. Prawdopodobnie jego syn ocalił temu człowiekowi życie - podkreśla Binkowski.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Chodzież