Czego nie wolno robić na Tarnowskich Termach? Biegać, wrzucać do wody ludzi czy śmieci, oraz... uczyć kogoś pływać. Taki regulamin obowiązuje na basenie pod Poznaniem, o czym przekonała się Agata Schreyner, którą wraz z koleżanką instruował jej chłopak. - Ochroniarz powiedział, że wyprosi nas z obiektu, a gdy poszliśmy na skargę do pani prezes, przyznała rację pracownikowi. To jakiś totalny absurd - denerwuje się.
Cala sytuacja miała miejsce na pływalni w podpoznańskim Tarnowie Podgórnym.
Od 3 tygodni, Agata z chłopakiem i ich wspólną koleżanką chodzili dwa razy w tygodniu na Tarnowskie Termy. - Bartek jest całkiem niezłym pływakiem, dlatego korzystając z jego wskazówek doskonaliłam kraula, a Kasia uczyła się pływania od zera. Siedzieliśmy za każdym razem na basenie o głębokości 1 metra i robiliśmy różne ćwiczenia - relacjonuje Agata Schreyner.
Więcej nie popływali
W piątek pracownik pływalni zasugerował im, że jeśli powtórzą takie ćwiczenia, zostaną wyproszeni z term.
Powoływał się na punkt w regulaminie który zabrania prowadzenia na terenie basenu "bez zezwolenia kierownictwa jakiejkolwiek działalności zarobkowej, a w szczególności działalności handlowej, marketingowej i usługowej, w tym rozprowadzania ulotek, sprzedaży towarów, oferowania i wykonywania usług, oraz prywatnej nauki pływania za wynagrodzeniem".
- Poinformowaliśmy pana, że Bartek nie pobiera za poświęcony nam czas i wskazówki pieniędzy. Pan stwierdził jednak, że dla niego to wygląda inaczej i dlatego, jeśli nie przerwiemy nauki pływania, zostaniemy wyproszeni z budynku. Wtedy postanowiliśmy oddać bilety i porozmawiać z przełożonym tego pracownika - mówi Agata.
Wskazówki czy nauka?
Cała trójka trafiła do prezes Tarnowskich Term, Anity Stellmaszyk.
- Pani jak mantrę powtarzała nam, że zabrania się prowadzenia zarobkowej nauki pływania. Dopytywana o szczegóły stwierdziła, że dawanie jakichkolwiek wskazówek drugiej osobie podchodzi pod naukę pływania, bo ona nie wie czy ktoś bierze pieniądze czy nie. Z jej odpowiedzi wynikało, że nawet własnego dziecka nie można uczyć na tym basenie pływać! Dla mnie to jakaś patologia - denerwuje się Agata.
Okazuje się, że chodzi o cienką granicę między "dawaniem wskazówek", a nauczaniem. Tłumaczenie pani prezes jest jednak dosyć enigmatyczne.
- To nie chodzi o to, że ojciec nie będzie mógł nauczyć córki pływać. Jeśli chcą skorzystać z basenu w celach rekreacyjnych, proszę bardzo. To samo usłyszał ode mnie pan, który uczył dziewczynę - tłumaczy prezes Stellmaszyk.
Nauka pływania tylko po podpisaniu umowy
Jeśli jednak "wskazówki" potrwają więcej niż kilkanaście minut, a do zabawy dodamy pływaczki, stwarza nam się modelowa sytuacja przeprowadzania lekcji nauki pływania.
- Uczyć można, ale trzeba to zgłosić, zaprezentować odpowiednie uprawnienia i wynająć tor. Potrzebne jest też ubezpieczenie OC na działania w konkretnym obiekcie. Uprawnień tego pana nie widziałam na oczy - przekonuje prezes.
Zajęcia będą musiały być wpisane w grafik, a jeśli "nauczyciel" będzie chciał prowadzić na tej pływalni więcej lekcji, konieczne będzie też podpisanie umowy z termami.
Cała trójka tego dnia zrezygnowała z wejścia na pływalnię. Chcieliby jednak w przyszłości dalej korzystać z basenu. Wszyscy liczą teraz na korzystne rozwiązanie nieporozumienia i przeprosiny zarządu term.
Autor: Filip Czekała, Wanda Woźniak / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24