- Antylitewski transparent na teren stadionu wniesiono dzień przed meczem w trzech częściach i ukryto pod trybuną - informuje Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. Jak twierdzi, szukano go później na stadionie, jednak bezskutecznie.
- Transparenty zostały wniesione na teren stadionu poprzez wyłamanie jednej z bram, gdzie nie było monitoringu - tłumaczy Klimczak.
Już na stadionie, fragmenty transparentu zostały ukryte w małym pomieszczeniu, w którym przechowywano materiały budowlane.
- Wyłamano drzwi do pomieszczenia, do którego nawet nie mieliśmy dostępu. Było to małe pomieszczenie pod trybuną numer 2 - dodaje.
"Mleko się rozlało"
Prezes Lecha mówi też, że jeszcze przed rozpoczęciem meczu, służby wiedziały o jego treści.
- Informacje o tym, że na arenie jest malowany jakiś transparent dostaliśmy o godzinie 13 w dniu meczu. Natychmiast zaczęliśmy próby rozpoznania, co konkretnie ma się na nim znaleźć. O 17:12 szef ochrony dostał sms-em informację o jego treści - relacjonuje.
- Na moje polecenie przeszukano trybunę numer dwa i pozostałe. Przeszukania trwały też przed meczem na kołowrotkach, otwierane i rozwijane były wszystkie transparenty. Nie znaleźliśmy go, bo nie mogliśmy, był już pod trybuną - mówi Klimczak.
O 19:22 monitoring stadionu pokazał ludzi którzy coś niosą.
- Kiedy na monitoringu zauważono, że osoby wnoszą białe płachty jakiegoś materiału, było już za późno. Mleko się wylało - przekonuje.
Znieważyli naród
Do wywieszenia transparentu doszło 8 sierpnia, podczas rewanżowego meczu trzeciej rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem Poznań a Żalgirisem Wilno. Grupa pseudokibiców wywiesiła wówczas transparent o treści: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem". Po tym spotkaniu wojewoda wielkopolski Piotr Florek zamknął trybunę, na której doszło do incydentu na jeden mecz. Do tej pory policja zatrzymała w tej sprawie kilkanaście osób. Usłyszały one zarzuty znieważenia narodu litewskiego.
Autor: kk/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl