Po pierwszej rozprawie w sprawie zabójstwa Ewy Tylman nadal trudno ocenić materiał dowodowy, jakim dysponuje prokuratura. Pełnomocnik rodziny kobiety przekonuje, że w sprawie dowodów jest sporo. - Wiemy, że Adam Z. był nad rzeką z Ewą Tylman, że widział, jak wpadała do Warty. Sąd musi ocenić, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy doszło do zabójstwa - mówił Mariusz Paplaczyk w "Dzień Dobry TVN". Podobne sprawy w ostatnich latach kończyły się już wyrokami skazującymi.
- To był tak naprawdę dzień oskarżonego - mówił w "Dzień Dobry TVN" o pierwszej rozprawie w procesie w sprawie zabójstwa Ewy Tylman mec. Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
Jego zdaniem sprawa, która toczy się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, nie jest typowym procesem poszlakowym. - Chyba ten termin jest troszeczkę nadużywany. W sprawie jest naprawdę dużo dowodów, 60 świadków, trzy eksperymenty, wiadomości tekstowe, dowody biologiczne. To nie jest tak, że ustalamy obecność oskarżonego w miejscu zdarzenia tylko dlatego, że jego telefon tam się łączył. My wiemy, że tam był, że był z Ewą Tylman, że widział, jak wpadała do rzeki Warty. Sąd musi ocenić, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy doszło do zabójstwa - mówi.
"Ma prawo bezkarnie kłamać"
- Nie zabiłem Ewy Tylman, nawet nie wiem, w jakich okolicznościach zginęła - mówił podczas pierwszej rozprawy Adam Z. oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman z zamiarem ewentualnym. Do pierwszych zeznań mieli go zmuszać fizycznie i psychicznie policjanci. Ich nazwiska padły na sali sądowej. Adam Z. odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy. Prawnicy obserwujący ten w znacznym stopniu poszlakowy proces mówią: może nie udać się skazać Adama Z. na dożywocie.
- W polskim procesie karnym oskarżony ma prawo kłamać, bezkarnie kłamać. Ma prawo do wszystkiego, nawet do zaprzeczania w oczywistych kwestiach. W procesie anglosaskim i amerykańskim musi mówić prawdę - zwraca uwagę Paplaczyk.
Zdaniem Marka Dyjasza, byłego dyrektora Biura Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji, odmowa składania zeznań to taktyka przyjęta przez oskarżonego i jego obronę, która ma ułatwić zadanie sędziom. O całej sprawie mówi, że jest "nietuzinkowa i rzadko spotykana w polskim procesie karnym".
- Takie sprawy były w polskiej kryminalistyce. Kończyły się różnie - raz wyrokiem skazującym, a raz uniewinniającym - mówi Dyjasz.
Raz wyrok, raz uniewinnienie
Pamięta on kilka innych spraw z lat 1999-2004, gdy był kierownikiem wydziału zabójstw w KGP. Np. w sprawie Michałka utopionego w Wiśle prokuratura uwzględniła w zabójstwie udział matki. - Sąd pierwszej instancji skazał tę kobietę, w drugiej została uniewinniona. Tutaj zamiar ewentualny był w działaniach matki, w formie przekazania dziecka dwóm osobom, które doprowadziły do zabójstwa tego dziecka. Te dwie osoby zostały skazane na dożywocie - zauważa.
Inna sprawa to zabójstwo taksówkarza w 2001 r. - Do tej pory zwłok nie znaleziono, ale miejsce i udział oskarżonego, a obecnie skazanego, został bezwzględnie udowodniony i odbywa on karę dożywocia - tłumaczy Dyjasz.
Mariusz Paplaczyk zwraca z kolei uwagę na sprawę oskarżonego o zgwałcenie obywatelki Wielkiej Brytanii z Exeter Jakuba Tomczaka, którego bronił. - Tam był proces klasycznie poszlakowy. W Wielkiej Brytanii to nie przeszkadzało, został uznany za winnego i odbywa karę. To był wzór procesu poszlakowego. W Polsce najlepiej oddawała to sprawa autora książki "Amok". Skazany opisał w niej swoją zbrodnię - mówi.
"To dopiero pierwszy rozdział"
Podczas pierwszej rozprawy w sprawie zabójstwa Ewy Tylman sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których we wtorek oskarżony w części nie potwierdził. Odtworzono też nagrania z eksperymentów procesowych.
- To dopiero pierwszy rozdział. Kolejne dopiero przed nami. Zobaczycie państwo, czym dysponuje prokuratura, bo nie o wszystkim mówiła, a dowodów jest sporo - mówi Paplaczyk.
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 17 stycznia. Sąd przesłucha wtedy policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Policja poprosiła sąd, by mogli wystąpić w kominiarkach. To głównie, choć nie tylko, na ich zeznaniach opiera się akt oskarżenia.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań,