Ojciec czteroletniej dziewczynki, która w sobotę w miejscowości Ściechów niedaleko Gorzowa Wlkp. wpadła do przydomowego zbiornika, usłyszał zarzuty. Stało się to, choć w czasie, gdy doszło do tragedii był w pracy, a dziewczynką opiekowała się matka. Wszystko przez to, że - według śledczych - 33-latek źle zabezpieczył szambo.
Do tragicznego wypadku doszło w sobotę po południu. Na posesji jednego z domów 4-letnia dziewczynka wpadła do przydomowego szamba. Dziecko zostało wyciągnięte i przewiezione do gorzowskiego szpitala, gdzie zmarło. Policja zatrzymała oboje rodziców.
Sekcja zwłok, która odbyła się w poniedziałek, wykazała, że dziewczynka zmarła wskutek utonięcia. Prokuratura badała sprawę pod kątem narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia.
Usłyszał zarzut, choć był w pracy
W poniedziałek zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci usłyszał ojciec 4-latki. Stało się tak, choć dziecko znajdowało się wówczas pod opieką matki, a mężczyzna przebywał w pracy.
- Okazało się, że dziewczynka stanęła na pokrywę szamba, które zostało źle zabezpieczone. 33-latek usłyszał zarzut, ponieważ to on zajmował się obsługą i zabezpieczeniem zbiornika - tłumaczy Dariusz Domarecki z gorzowskiej prokuratury.
Mężczyzna oraz jego żona zostali zwolnieni do domu. Ojcu dziecka grozi nawet do 5 lat więzienia.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań