Policja znalazła kolejne źródła promieniowania w Poznaniu. Jedno z nich znajduje się w garażu, w którym złodzieje rozcinali pojemniki z niebezpiecznym kobaltem. Dwaj mężczyźni, którzy są podejrzani o kradzież, nie mają objawów choroby popromiennej. Przebywają już na wolności - dowiedział się portal tvn24.pl.
Jak informuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, nad sprawą kradzieży pojemników z kobaltem cały czas pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza.
- Policja korzysta z pomocy straży pożarnej, jednostki chemiczno-ratowniczej oraz Zakładu Utylizacji Odpadów Promieniotwórczych ze Świerku. Zidentyfikowaliśmy kolejne źródła promieniowania. W sumie odkryliśmy już 8 źródeł (jeszcze w piątek rano policja mówiła o 6 - red.). Siedem z nich znajdowało się w pobliżu odnalezionych wcześniej kapsuł z kobaltem, na terenie poznańskiej Kopaniny. Ósme źródło to posesja, gdzie ołowiane pojemniki były rozcinane - wylicza w rozmowie z portalem tvn24.pl Borowiak.
Rozbierają podłogę garażu
Śledczy ustalili, że tam złodzieje kobaltu pozbywali się ołowianych pojemników, które stanowiły ochronę przed promieniowaniem. Podczas rozcinania jednego z nich, doszło do rozdrobnienia izotopu kobaltu.
- Leży on w garażu utarty, ubity. Zbierane jest całe podłoże garażu, gdzie występuje źródło promieniowania - mówi Borowiak.
Wszystko wskazuje na to, że skradziony kobalt nie trafił w inne części miasta. Miejsca, sprawdzane wcześniej przez policję, okazały się fałszywymi tropami.
- Nie stwierdzono tam promieniotwórczości. Prawdopodobnie cały kobalt porzucono na Kopaninie - podaje Borowiak.
"Nie ma niebezpieczeństwa"
W miejscu, gdzie odkryto porzucony kobalt, liczniki Geigera wskazały bardzo wysokie promieniowanie, wiele razy przewyższające normę.
- Według procedur uzasadniałoby to ewakuację, jednak w pobliżu miejsca porzucenia kobaltu nie ma zabudowań. Zagrożenie było jedynie miejscowe - podkreśla Borowiak.
Przekazuje jednocześnie, że miejsca, w których odnaleziono kobalt, nie stwarzają już zagrożenia dla ludzi i środowiska. Takiego samego zdania są eksperci z Polskiej Agencji Atomistyki.
Niebezpieczne odpady zostały wywiezione.
Zobacz jak usuwano pierwsze odnalezione kapsuły z kobaltem:
Przebadani i wypuszczeni
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, lekarz z zakładu medycyny nuklearnej stwierdził, że zatrzymani w sprawie kradzieży kobaltu mężczyźni nie mają objawów choroby popromiennej i nie stwarzają zagrożenia dla osób trzecich.
- Okazało się, że nie mają nawet żadnych skażeń powierzchniowych, choć twierdzą, że mieli bezpośredni kontakt ze źródłami - mówi nam Monika Kaczyńska, rzeczniczka Polskiej Agencji Atomistyki.
Obaj, decyzją prokuratury, zostali zwolnieni do domów. Zastosowano wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Mają także zakaz opuszczania kraju.
Ile pojemników skradziono?
Cały czas trwa weryfikacja liczby skradzionych pojemników. Początkowo policja otrzymała informację o kradzieży 22. Podejrzani mówią o znacznie mniejszej liczbie. Według zeznań, było ich "mniej niż kilkanaście". Rozbieżność może wynikać ze źle prowadzonej dokumentacji przez firmę, która pojemniki składowała. Inspektorzy Polskiej Agencji Atomistyki prowadzą kontrolę firmy Polon Beta.
Policja nie odnalazła na razie ołowianych kapsuł, w których był zamknięty niebezpieczny kobalt. Śledczy podejrzewali, że mogą one się znajdować na terenie składowiska złomu, gdzie według policji mogły zostać sprzedane. Ten trop zawiódł. Niewykluczone, że zostały już stamtąd wywiezione i trafiły do dalszego przetwarzania.
- Same ołowiane kapsuły nie stanowią zagrożenia. To izolacja, a nie źródło promieniowania - podkreśla Borowiak.
Zobacz wideo z 9 kwietnia:
Kradzież w marcu
Informacja o kradzieży pojemników z radioaktywnym kobaltem o wadze około 45 i 70 kg, trafiła do policji 6 marca. Pojemniki znajdowały się w magazynie należącym do firmy Polon Beta, ulokowanym w pobliżu ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Izotop kobaltu znajdował się w zamkniętych pojemnikach typu Ps-5b oraz PRJ-100.
Sprawą kradzieży kobaltu zajmuje się prokuratura. Śledczy prowadzą też postępowanie dotyczące samego składowania i zabezpieczenia materiałów promieniotwórczych.
Autor: FC/lulu/kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań