Samirka ciągle pyta rodziców "czy ma jeszcze jakąś przyszłość". Oni patrzą na swoje dziecko i nie wiedzą co odpowiedzieć. Bo wróg 4-latki jest nieobliczalny. Bo od kilku miesięcy pokazuje, że nie ma litości. Dla nikogo. Jedyną szansą na pokonanie nowotworu układu nerwowego jest immunoterapia, na którą potrzeba ponad 800 tysięcy złotych. Rodzice Samirki proszą o pomoc i dziękują darczyńcom za to, że na tej wojnie nie są sami.
Samirka ma cztery lata. Jej rodzice potrzebują dla niej ponad 891 tysięcy złotych.
To "okup", który muszą zapłacić, by ratować swoje dziecko.
Nie z rąk przestępców. Ze szponów neuroblastomy, czyli nowotworu złośliwego układu nerwowego.
Szansą dla dziewczynki jest immunoterapia, która ma ostatecznie pokonać chorobę. Niestety, nie jest ona w Polsce refundowana.
Rodzice 4-latki nie mają takich pieniędzy.
A Samirka pyta: mamusiu, dlaczego jestem taka chora? Czy ja mam przyszłość, mamusiu?
Mała dziewczynka walczy ze złośliwym nowotworem
Rodzice dziewczynki pochodzą z Czeczeni. Od 10 lat mieszkają w Polsce. Tutaj przyszły na świat ich trzy córeczki: Karina, Jasmina i najmłodsza Samira.
Dzieci, dom, praca. Taka była ich codzienność. Do maja. Wtedy na pierwszym miejscu pojawił się szpital.
Samira zaczęła się skarżyć na ból brzucha. Mimo podania leków, ból powracał. Pojawiło się zgrubienie na brzuchu. Dopiero podczas drugiego pobytu w szpitalu w Białymstoku lekarze zauważyli te niepokojące objawy.
Wyrok zapadł na oddziale onkologicznym: Samirka cierpi na neuroblastomę IV stopnia złośliwości.
Nasz przeciwnik nie zna uczuć i litości, jest nieludzki, atakuje niewinnych. Rodzice Samiry
- Jest to najgorsze stadium choroby, a u pacjentki rozpoznano również odległe przerzuty do szpiku kostnego - powiedział dr Eryk Latoch, lekarz prowadzący 4-latkę z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego im. L. Zamenhofa w Białymstoku.
Po ośmiu cyklach chemioterapii guz się zmniejszył i udało się wyciąć go w całości, ale konieczny był jeszcze autoprzeszczep. Samirka jest już po zabiegu. Niestety, nie obyło się bez powikłań. Wystąpiło VOD, czyli choroba zrostowa żył wątrobowych.
Lekarze ze szpitala w Białymstoku robią, co w ich mocy, by pomóc dziewczynce. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w styczniu 4-latka będzie mogła zacząć leczenie przeciwciałami ANTY-GD2.
Będzie mogła o ile uda się zebrać 891 tysięcy złotych.
Liczy się każda złotówka
Niestety immunterapia nie jest w Polsce refundowana. Dlatego w październiku ruszyła zbiórka na leczenie Samirki. Akcja miała się zakończyć w listopadzie, ale nie udało się zebrać całej kwoty. Dlatego fundacja Siepomaga w porozumieniu z rodzicami i lekarzami zdecydowała się przedłużyć zbiórkę do 31 grudnia.
Dzięki hojności darczyńców brakują już "tylko" 63 tysiące złotych.
- Codziennie na leczenie Samiry wpływa kilka tysięcy złotych. Jesteśmy już prawie na finiszu, ale wciąż pracujemy nad tym by zebrać całą kwotę. Rodzice Samirki są bardzo wzruszeni. Nie mogą uwierzyć, że tyle nieznanych im osób otworzyło swoje serca, by ratować ich dziecko. Są bardzo wdzięczni i dziękują - mówi Monika Filipowicz z siepomaga.pl.
Zbiórka trwa do końca grudnia. Liczy się każda złotówka.
Pieniądze na leczenie Samiry zbierali też pacjenci szpitala w Białymstoku:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Siepomaga.pl