Rozpoczął się proces Adama D. oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęło jedno z półtorarocznych bliźniąt. Drugi chłopiec został ciężko ranny, nie wróci nigdy do pełni zdrowia. Oskarżony nie przyznał się do winy. Stwierdził przed sądem, że też jest ofiarą. - Mimo upływu czasu codziennie mam w głowie obraz wypadku - mówił na sali rozpraw.
Proces ruszył we wtorek przed Sądem Rejonowym w Szczytnie (woj. warmińsko-mazurskie). Jak ustalili śledczy, w dniu tragicznego wypadku 25 kwietnia 2020 roku Adam D. wracał z pracy do domu. 29-letni wówczas mężczyzna jechał fordem mustangiem ulicami Wileńską i Władysława IV w Szczytnie, rozpędził się do 95 km/h i doprowadził do utraty panowania nad pojazdem. Kierowca zjechał na przeciwległy pas jezdni, a następnie na chodnik w okolicach przejścia dla pieszych, gdzie uderzył w stojącą kobietę (babcię dzieci -red.), która prowadziła wózek z dwójką dzieci. W wyniku uderzenia jeden z półtorarocznych chłopców na skutek doznanych obrażeń głowy i ciężkich obrażeń ciała zmarł po 11 dniach w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. Drugi chłopiec doznał szeregu obrażeń głowy i obrażeń wewnętrznych. Chłopiec wciąż wymaga intensywnej rehabilitacji. 30-letni dziś Adam D. przed sądem nie przyznał się do winy. Nie chciał też składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania sądu, prokuratury czy obrońców. Odczytał oświadczenie, w którym stwierdził, że on też jest ofiarą tego wypadku, a nie sprawcą. - Po raz kolejny chciałem wyrazić żal i ubolewanie z powodu tragicznego w skutkach wypadku, w którym brałem udział. Mam świadomość ogromu tragedii, jaka dotknęła rodzinę. Jest mi bardzo przykro. Mimo upływu czasu codziennie mam w głowie obraz wypadku. Składam najszczersze wyrazy współczucia i deklaruję moją pomoc w każdej formie - odczytał z kartki oskarżony.
Twierdzi, że wcześniej się przyznał, bo "tak mu doradzono"
Sędzia Sądu Rejonowego w Szczytnie Ewelina Wolny odczytała wcześniejsze wyjaśnienia oskarżonego z postępowania przygotowawczego. 30-latek mówił wówczas podczas przesłuchania, że po pracy 25 kwietnia jechał do domu. W pewnym momencie rozpoczął manewr wyprzedzania, przyspieszył do prędkości 80-90 km na godzinę, stracił panowanie nad pojazdem i, jak relacjonował, wie, że w kogoś na chodniku uderzył. Jak wyjaśniał wówczas, po tym, jak wysiadł z samochodu, podszedł do kobiety, ale jej już udzielana była pomoc. Podszedł do jednego z dzieci, potem do drugiego i rozpoczął jego reanimację. Jak wtedy wyjaśniał, nie wie czemu wyprzedzał. Teraz przed sądem wskazał, że tuż "po zatrzymaniu przyznał się do winy, bo mu tak doradzono".
Obrońca oskarżonego wniósł do sądu o ograniczenie postępowania dowodowego przed sądem i przesłuchanie tylko trzech kluczowych i wnoszących istotne informacje do sprawy świadków. Prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego nie zgodzili się na to. Sąd zdecydował, że postępowanie dowodowe będzie pełne z udziałem 24 świadków występujących w tej sprawie. Jak uzasadniła sędzia, postępowanie będzie prowadzone w takiej formie z uwagi na treść wyjaśnień oskarżonego oraz na sprzeciw prokuratora oraz pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych. Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 21 lipca. Wówczas przesłucha pierwszych świadków.
Grozi mu do ośmiu lat więzienia
Według aktu oskarżenia, 25 kwietnia 2020 roku Adam D. wracał z pracy do domu. Kierując samochodem marki ford mustang ulicami Wileńską i Władysława IV w Szczytnie z prędkością 60km/h, a więc przekraczając prędkość dozwoloną administracyjnie, po pokonaniu łuku drogi i przejazdu kolejowego, widząc wyjeżdżający z jego prawej strony z ulicy podporządkowanej samochód marki vw passat, nie dostosował techniki i taktyki jazdy do zaistniałej sytuacji drogowej.
Według śledczych, mężczyzna - zamiast zahamować - przekroczył podwójną linię ciągłą, przyspieszył do prędkości około 95 km/h, wyprzedzając pojazd a następnie wykonał gwałtowny manewr powrotu na prawy pas ruchu, co doprowadziło do utraty stateczności pojazdu, zjechania na przeciwległy pas jezdni, a następnie na chodnik w okolicach przejścia dla pieszych, gdzie uderzył w kobietę prowadzącą wózek z dwójką dzieci. Oskarżony podczas zdarzenia był trzeźwy. 30-latek odpowiada z wolnej stopy. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24