Prokuratura skierowała do sądu kolejny, siódmy już akt oskarżenia przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się lichwą mieszkaniową. Połączone śledztwo trwa od 2016 roku, a materiał dowodowy liczy już ponad tysiąc tomów. Podejrzani demolowali ludziom mieszkania i niszczyli im życie. W domu jednej z ofiar wymienili zamki w drzwiach i przyprowadzili obcego mężczyznę, który u niej zamieszkał. Lichwiarze w sposób bezwzględny mieli przejmować cudzą własność.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Akt oskarżenia, przeciwko ośmiu osobom, został skierowany do sądu okręgowego. Oskarżonym zarzucono 147 przestępstw na szkodę 79 pokrzywdzonych. Wśród oskarżonych jest również notariusz, któremu zarzucono popełnienie łącznie 46 przestępstw.
Jak przekazała Marzena Muklewicz z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, wszystko zaczęło się w kwietniu 2016 roku od wykonanej analizy wielu postępowań prowadzonych w latach 2013-2015. Ogrom podobnych spraw spowodował, że zostały one połączone w jedno śledztwo.
- Połączono ponad 150 postępowań prowadzonych na terenie całego kraju. Badaniu poddano około 1400 aktów notarialnych dotyczących ponad 1000 nieruchomości. Przedmiot postępowania obejmuje ponad 1000 wątków. Materiał dowodowy zebrany został w ponad 1000 tomach - przekazała prokurator.
Ponad 320 pokrzywdzonych, wśród oskarżonych jest siedmiu notariuszy
Jak dodała Muklewicz, w sprawie przesłuchano ponad 2200 świadków i pokrzywdzonych. Zabezpieczeniem majątkowym objęto około 10 mln zł. Ustanowiono również przymusowe hipoteki na ponad 70 nieruchomościach.
Do końca września prokuratorzy wnieśli siedem aktów oskarżenia przeciwko 49 podejrzanym. - Zarzucono im popełnienie łącznie blisko 600 przestępstw na szkodę ponad 320 pokrzywdzonych. Utracili oni nieruchomości o łącznej wartości ponad 40 milionów złotych - zaznaczyła.
Wśród oskarżonych jest siedmiu notariuszy, którym zarzucono 116 przestępstw.
Materiał programu "UWAGA!" TVN: Liczyli, że dzięki pożyczce wyjdą z długów, w rzeczywistości tracili mieszkania
Lichwiarze wyszukiwali właścicieli zadłużonych nieruchomości, którzy znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. - Oferowali tym osobom pożyczki pod zastaw mieszkań i domów. Umowy zawierano w formie aktu notarialnego. W akcie zawierano niekorzystne dla pokrzywdzonych i niezrozumiałe postanowienia, których skutkiem była utrata przez pokrzywdzonych nieruchomości - tłumaczyła prokurator.
Pożyczkobiorcy byli przekonani, że nieruchomość jest jedynie zastawem pożyczki, ale w rzeczywistości stawała się własnością pożyczkodawcy. Dodatkowo pokrzywdzeni otrzymywali zazwyczaj znacznie mniejsze kwoty od zapisanych w aktach notarialnych. Wartość nieruchomości była zaniżana o połowę, a niekiedy nawet więcej.
Nękali ofiary, wprowadzali do ich mieszkań obcych ludzi, niszczyli lokale
Nieuczciwi notariusze wprowadzali do aktów niekorzystne i niezrozumiałe dla pokrzywdzonych zapisy, ułatwiające przejęcie nieruchomości.
- Nie udzielali też pokrzywdzonym stronom umów niezbędnych wyjaśnień dotyczących dokonywanych czynności notarialnych i ich skutków. Nie dopełniali w ten sposób ciążących na nich obowiązków sporządzenia aktu notarialnego w sposób rzetelny - wyjaśniła Muklewicz.
Wiele umów zawierało rygor egzekucji wprost z treści aktu notarialnego. Bezprawne egzekucje powodowały cierpienia pokrzywdzonych i zamieszkujących z nimi osób bliskich.
- Następowały poprzez uporczywe nękanie pożyczkobiorców, zakwaterowanie w zajmowanych przez nich lokalu obcych osób, które dopuszczały się niszczenia lokalu i naruszały obowiązujący w nim ład, zmuszanie do opuszczenia lokalu w trybie natychmiastowym, czasami kilkugodzinnym - przekazała prokurator.
Ich ofiarami były osoby chore, z trudną sytuacją finansową
Muklewicz dodała, że ofiarami lichwiarzy było między innymi małżeństwo, właściciele mieszkania w Gdańsku o powierzchni 45 metrów kwadratowych wartego 200 tysięcy złotych. Mężczyzna chorował, przeszedł operację przeszczepu żył, a potem amputacji kończyny dolnej. Małżonkowie utrzymywali się z emerytur, które z uwagi na konieczność leczenia mężczyzny nie wystarczały na utrzymanie. - Chcąc zapewnić mężowi możliwość poruszania się, jego żona zamierzała zakupić wózek elektryczny - relacjonowała prokurator .
Kobieta zaciągnęła lichwiarską pożyczkę w wysokości 20 tys. zł. Zabezpieczeniem spłaty był jedyny majątek małżeństwa - mieszkanie.
- Niedługo po zawarciu umowy mężczyzna zmarł, zmarła też chorująca na nowotwór córka. Zachorowała także pokrzywdzona. Sytuacja życiowa, w której się znalazła, uniemożliwiła jej spłatę zaciągniętej pożyczki - mówiła prokurator.
Tę kobietę lichwiarz wyrzucił z mieszkania, przeprowadzając egzekucję wprost z aktu notarialnego.
Lichwiarze ograbili też małżeństwo, które miało posiadłość na Helu. Popadli w problemy finansowe, gdy mężczyzna doznał udaru. Zaproponowali jego żonie pożyczkę w wysokości 100 tys. złotych i spłatę długu u komornika. - Nieruchomość miała być tylko zastawem umowy pożyczki, a w rzeczywistości została sprzedana - wyjaśniła Marzena Muklewicz. W chwili zawierania umowy notarialnej pokrzywdzona była w bardzo złym stanie zdrowia z powodu choroby onkologicznej.
Lichwiarz odsprzedał przejętą nieruchomość za 1,2 mln zł.
"Wprowadził do jej mieszkania nieznanego pokrzywdzonej mężczyznę"
Kolejni poszkodowani ze względu na problemy finansowe zaciągnęli pożyczkę w wysokości 25 tys. zł. W rzeczywistości pokrzywdzona otrzymała 10 tys. zł, a lichwiarze dokonali spłaty jej zadłużenia w wysokości 10 tys. zł. - Dopiero po zawarciu umowy, pokrzywdzona i jej mąż zorientowali się, że do umowy wpisano inną kwotę pożyczki - 51 tys. zł, zaniżona została także wartość nieruchomości do 60 tys. zł, a samo mieszkanie z chwilą zawarcia umowy stało się własnością pożyczkodawcy - powiedziała prokurator.
Ze względu na pogarszający się stan zdrowia mężczyzny, małżonkowie mieli problemy ze spłatą. Prosili o przedłużenie terminu spłaty pożyczki. Tak się nie stało. Do mieszkania przyjechali pożyczkodawcy, wymienili zamki w drzwiach i kazali wyprowadzić się małżeństwu w tak trudnym położeniu. Zanim to się stało, lichwiarz zdemolował mieszkanie, zdemontował elementy wyposażenia łazienki i kuchni oraz wprowadził do mieszkania osoby bezdomne. - Działania te miały na celu zmuszenie rodziny do opuszczenia mieszkania. Ostatecznie przejęta nieruchomość została sprzedana przez sprawców za 380 tys. zł - podała.
Mieszkanka Gdańska, która miała m.in. zadłużenie w spółdzielni mieszkaniowej, też zdecydowała się na pożyczkę. Miała dostać 77 tys. zł pod zastaw mieszkania. Pokrzywdzona otrzymała jedynie 40 tysięcy, a wartość jej nieruchomości została znacznie zaniżona - do kwoty 90 tys. zł. Doszło też do przeniesienia własności mieszkania. Gdy kobiecie nie udało się spłacić pożyczki w nierealnym dla niej terminie, lichwiarz zaczął ją nękać. - Nachodził ją, wymienił zamki w drzwiach wejściowych i ostatecznie wprowadził do jej mieszkania nieznanego pokrzywdzonej mężczyznę, który zamieszkał razem z nią - powiedziała prokurator Marzena Muklewicz.
Pomoc pokrzywdzonym
Prokurator zapewniła, że prokuratorzy podejmują również na rzecz pokrzywdzonych działania cywilnoprawne.
- Ich wynikiem są orzeczenia o wstrzymaniu egzekucji z nieruchomości, wyroki stwierdzające nieważność zawartych umów, postanowienia o uzgodnieniu treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym - zaznaczyła.
- Ponadto prokuratorzy występują do sądu z wnioskami o wpis ostrzeżenia do ksiąg wieczystych o toczącym się postępowaniu przygotowawczym, z pozwami o zapłatę na rzecz pokrzywdzonych. W prokuraturach okręgowych podległych Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku zarejestrowano łącznie ponad 180 spraw cywilnych w tej sprawie. W znacznej części z nich zapadły już wyroki uwzględniające powództwo prokuratora - dodała rzeczniczka.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock