- Żyjemy na bombie i nie mamy czym oddychać – tak wiosną tego roku skarżyli się mieszkańcy osiedla Buchwałowo w Sokółce. Wszystko przez kłopotliwe sąsiedztwo z terminalem, gdzie codziennie przeładowuje się gaz i węgiel. Skutków ubocznych tej działalności nie trzeba długo szukać. Po ostatnim materiale TVN24 sprzed kilku miesięcy, urzędnicy obiecali zająć się problemem.
Mieszkańcy skarżyli się i pytali: - Jak my mamy tu żyć? Nie możemy wychodzić na podwórko, jest brudno - mówili. Władze stacji zapewniały, że robią wszystko, aby jak najlepiej ich chronić.
Nic się nie zmieniło
Reporter programu "Prosto z Polski" postanowił wrócić na osiedle Buchwałowo w Sokółce. Choć miało być lepiej, mieszkańcy zgodnie twierdzą, że nic się nie zmieniło. - Jest jeszcze gorzej, wszędzie brud, nawet na liściach i drzewach - żalą się mieszkańcy.
Przez kilka miesięcy, jakie upłynęły od emisji poprzedniego materiału, inwestor próbował zmienić coś na swojej działce - m. in. postawił wyższy płot. To jednak nic nie pomogło. Miało być czyściej i bezpieczniej, ale tak się nie stało. Już w marcu mieszkańcy prosili o pomoc pracowników Powiatowego Wydziału Ochrony Środowiska w Sokółce. Nic jednak nie zdziałali. Przed kamerą nie chciał też rozmawiać dyrektor WOŚ w Sokółce. - Nie udzielam żadnych informacji. Proszę przyjść w odpowiednim czasie, to pokażę panu wszystkie dokumenty - powiedział Tadeusz Tumiel, kierownik WOŚ w Sokółce.
Znamy sprawę
Sprawę mieszkańców Buchwałowa znają też urzędnicy sokólskiego magistratu. Jednak podczas rozmowy przed kamerą rozkładają ręce. - Nie możemy obiecywać czegoś, czego nie będziemy w stanie wykonać. Nie możemy zamknąć zakładu, bo nam się nie podoba - przekonuje sekretarz gminy Sokółka Zbigniew Tochwin. I jako odpowiedzialnych za całą sytuację wskazuje Wojewódzki Urząd Ochrony Środowiska.
- Problem polega głownie na tym, że jest to tzw. emisja niezorganizowana, czyli nieuregulowana prawnie. Gdyby zakład trzymał się swoich obietnic, sytuacja byłaby dużo lepsza. Najbliższą kontrolę planujemy w ciągu tygodnia - tłumaczy Mirosław Michalczuk z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24