- Uważam, że robienie awantur w środku Warszawy w stulecie odzyskania niepodległości jest po prostu szaleństwem, którego należało zakazać - mówiła w piątek w RMF FM doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska, odnosząc się do decyzji prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie odwołania marszu. Przyznała także, że sama weźmie udział w biało-czerwonej manifestacji organizowanej przez rząd.
Zofia Romaszewska poinformowała w piątek w "Porannej rozmowie" w RMF FM, że weźmie udział w marszu 11 listopada, organizowanym przez rząd.
- Mam nadzieję, że nic szczególnego się nie stanie - mówiła, pytana, czy nie obawia się, że jeżeli coś wydarzy się na marszu, zostanie o to obwiniony prezydent.
Romaszewska: narodowcy mogą iść pod biało-czerwonymi sztandarami
W środę wieczorem rzecznik prezydenta Błażej Spychalski poinformował o tym, że organizacją marszu z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości zajmie się Dowództwo Garnizonu Warszawa. Wydarzenie ma być zabezpieczane przez policję, Straż Miejską, Żandarmerię Wojskową i Służbę Ochrony Państwa.
"Wspólny biało-czerwony" marsz ma mieć charakter państwowy, być objęty patronatem przez prezydenta, a jego organizacją zajmuje się rząd. Jego początek jest zaplanowany na godzinę 15. w niedzielę. Trasa przebiega tą, którą wcześniej chcieli przejść narodowcy.
Zofia Romaszewska stwierdziła, że gdyby stało się tak, że narodowcy rozpoczną własny marsz o godzinie 15. i pokryje się on z marszem, nad którym patronat objął prezydent, ci pierwsi nie zostaną "przegonieni". Jej zdaniem, narodowcy mogą iść pod biało-czerwonymi sztandarami, "ale nie pod swoimi hasłami". - Nie pod swoimi znakami runicznymi, swastykami i innymi rzeczami - podkreślała doradczyni prezydenta.
"Nikt nikomu niczego nie ukradł"
Zofia Romaszewska zaprzeczyła także, aby organizacja marszu przez rząd miała być jego "kradzieżą" narodowcom. Jak mówiła, "jest to stulecie odzyskania niepodległości, jest to specjalny dzień".
- Nikt nikomu niczego nie ukradł, tylko po prostu wszyscy powinniśmy pójść razem i koniec. Mam nadzieję, że oni są jednak Polakami, a nie nie wiadomo czym - zaznaczyła.
"Robienie awantur w środku Warszawy w stulecie odzyskania niepodległości jest po prostu szaleństwem"
Doradczyni prezydenta odniosła się także do decyzji prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz o wydaniu zakazu organizacji marszu narodowców 11 listopada. Dzień później - w czwartek - sąd tę decyzję uchylił.
Jak mówiła w RMF FM, decyzję prezydent stolicy "uważa za słuszną". - Ja uważam, że robienie awantur w środku Warszawy w stulecie odzyskania niepodległości jest po prostu szaleństwem, którego należało zakazać - oceniła Romaszewska.
- Nie mam nic przeciwko temu, nic przeciwko marszom bym nie miała, gdyby nie to, że wiadomo, że będzie awantura - dodała. Zdaniem doradczyni prezydenta, 11 listopada powinno się manifestować to, że "bardzo razem kochamy ten sam kraj, tylko każdy inaczej".
- Jeden chce, żeby tak był rządzony, inni inaczej. Nie wyrażamy (tego dnia - red.) swoich poglądów - ani partyjnych, ani żadnych innych - koniec kropka. Chcemy, żeby to była Polska i już - podsumowała Zofia Romaszewska.
Autor: akr/adso / Źródło: RMF 24